W IV lidze jesień dla Grodziska i Wołomina
Ostatnia kolejka rundy jesiennej w IV lidze nie przyniosła większych zmian w tabeli, ale dostarczyła sporo emocji. Najlepsze mecze odbyły się w Siedlcach i w Kozienicach, a mistrzami jesieni pozostały zespoły Pogoni Grodzisk Mazowiecki i Huraganu Wołomin.
W grupie północnej, najciekawiej zapowiadało się spotkanie rezerw Pogoni Siedlce z prowadzącym w tabeli Huraganem Wołomin. Gospodarze podeszli do tego pojedynku z dużym respektem dla lidera, wystawiając do gry…. 10 zawodników grających na co dzień w drugiej lidze. Początek meczu należał do siedlczan. Bardzo aktywny był Kamil Walków, który w pierwszym kwadransie trzykrotnie zagroził stojącemu w bramce Huraganu – Mariuszowi Selerskiemu. W 17. minucie, po zagraniu Pawła Garygi groźnie strzelał też młodzieżowy reprezentant Czarnogóry – Armin Pjetrović, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Po pół godzinie gry kolejnej okazji dla Pogoni nie wykorzystał Sebastian Pociecha. Piłkarze z Wołomina przetrwali okres naporu gospodarzy i w końcówce pierwszej połowy sami ruszyli do ataku. Pierwszego gola dla gości po znakomitej akcji Kamila Żmudy zdobył Mariusz Marczak (były zawodnik Pogoni). Tuż przed przerwą bardzo dobrze grający Kamil Żmuda wykorzystał sytuację sam na sam z siedleckim bramkarzem – Rafałem Misztalem i do przerwy było 0:2. Druga połowa także rozpoczęła się od ataków miejscowych piłkarzy. Przyniosło to efekt w 53. minucie, kiedy po zagraniu Kamila Walkówa kontaktową bramkę dla Pogoni strzelił Paweł Łydykowski. Szanse na doprowadzenie do wyrównania mieli jeszcze: Walków oraz Patryk Szczepański, po bardzo dobrym zagraniu Przemysława Rodaka. Gospodarze atakowali, a bardzo mądrze grająca ekipa z Wołomina czekała na możliwość wyprowadzenia szybkiego kontrataku. Po jednym z nich, koncertowo grający duet Marczak – Żmuda przyniósł gościom trzeciego gola. Pogoni udało się odpowiedzieć dopiero w doliczonym czasie gry. Patryk Szczepański skorzystał z dobrego podania Piotra Marcińca i mecz zakończył się zwycięstwem Huraganu 3:2.
W grupie południowej najwięcej emocji było w Kozienicach, gdzie Energia podejmowała wicelidera – Pilicę Białobrzegi. Mecz rozpoczął się bardzo spokojnie, ale z każdą minutą nabierał tempa. W pierwszej połowie lepsi byli gospodarze. W 25. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, prowadzenie dla miejscowych zdobył Piotr Czerwiński. Po chwili znakomitym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Eugeniusz Kołodziejczyk i kozieniczanie prowadzili już 2:0. Kontaktowa bramka dla zespołu z Białobrzegów padła również po stałym fragmencie gry. Po jednym z …dziewięciu rzutów rożnych wywalczonych przez Pilicę w pierwszej połowie, Adrian Karasek pokonał bramkarza Energii. Po zmianie stron goście ruszyli do ataku, ale groźniejsze sytuacje znowu stworzyli sobie piłkarze z Kozienic. W 55. minucie trzeciego gola dla Energii strzelił Bartłomiej Książek, a pięć minut później po zagraniu Eugeniusza Kołodziejczyka od utraty czwartej bramki gości uratowała poprzeczka. Przy wyniku 1:3, trener Pilicy – Bolesław Strzemiński chcąc poderwać drużynę do walki wprowadził na boisko trzech nowych zawodników, co było przełomowym momentem w tym spotkaniu. Od tej chwili to goście przejęli inicjatywę i co najważniejsze wreszcie zaczęli grać skutecznie. W 65. minucie Marcin Kucharczyk wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem rywali. Chwilę później wprowadzony z ławki rezerwowych Patryk Strus doprowadził do remisu. W 72. minucie po kolejnym rzucie rożnym, Marcin Rawski tak zakręcił piłkę że interweniujący golkiper Energii zdołał ją wybić już zza linii bramkowej. Dobrze ustawiony sędzia asystent natychmiast podniósł chorągiewkę do góry sygnalizując arbitrowi głównemu że należy przerwać grę i wskazać na środek boiska. Utrata czwartego gola podcięła skrzydła gospodarzom, co w końcówce wykorzystali jeszcze białobrzeżanie. Marcin Kencel posłał piłkę głową pod poprzeczkę ustalając wynik tego niesamowitego meczu na 5:3 dla Pilicy.
(mf)