6 listopada 2017

Czerwona kolejka czwartoligowców

 Finisz czwartoligowej jesieni przyprawia piłkarzy o nadmiar emocji, stąd na murawach grad kolorowych kartek...

 W grupie północnej, Huragan Wołomin zremisował na swoim boisku z KS Łomianki 2:2. Pierwszą dobrą akcję przeprowadzili goście. Karol Szeliga, po zbyt lekkim wybiciu przez jednego z obrońców, przejął piłkę przed polem karnym i mocno strzelił z dwudziestu metrów, ale trafił w słupek. Gospodarze grali bardziej konsekwentnie i dokładniej operowali piłką, ale to gracze z Łomianek groźniej kontratakowali. W 24. minucie rajd prawym skrzydłem Mateusza Kowalskiego został nieprzepisowo przerwany przez Przemysława Górskiego. Kordian Latos wrzucił piłkę z rzutu wolnego, a w polu karnym niezdecydowanie wołomińskiej defensywy wykorzystał Aron Majczyna i Łomianki objęły prowadzenie. Huragan odpowiedział ładnym uderzeniem z woleja Rafała Wielądka, po którym bramkarz gości – Paweł Wysocki z trudem wypiąstkował piłkę na rzut rożny. Zespół z Łomianek jeszcze w pierwszej połowie powinien zdobyć drugiego gola, ale Patryk Brzozowski nie wykorzystał idealnej szansy i nie trafił do bramki z kilku metrów. Zemściło się to tuż przed przerwą. Akcję Huraganu zainicjował powracający do drużyny po kontuzji Marek Lendzion, dobrą centrą popisał się Piotr Petasz, a głową piłkę do siatki skierował Mikołaj Tokaj. Do przerwy, po wyrównanej i bardzo zaciętej grze było 1:1. Po zmianie stron nadal toczyła się zażarta walka o każdy metr boiska. Zawodnicy nie przebierali w środkach, a sędzia co chwilę sięgał po żółtą kartkę. Po jednym ze starć, w 55. minucie, bramkarz gości, Paweł Wysocki, doznał kontuzji kolana i musiał opuścić murawę. Między słupkami zastąpił go Paweł Okrasa. Rezerwowy golkiper spisywał się bezbłędnie do 86. minuty. Wtedy po kolejnym rzucie wolnym, wykonywanym przez wprowadzonego po przerwie Piotra Manaja, oślepiony przez zachodzące słońce bramkarz nie utrzymał piłki w rękach, z czego skrupulatnie skorzystał Przemysław Górski i Huragan prowadził 2:1. Gospodarze nie byli jednak w stanie utrzymać korzystnego wyniku do końca spotkania. Trzy minuty później, typowa „wrzutka na aferę” Denisa Kotuli trafiła pod nogi Mateusza Sołtysa i znowu był remis. W doliczonym czasie gry miejscowi domagali się jeszcze rzutu karnego. Bardzo szybki Igor Jaszczak padł w polu karnym, ale arbiter nie dopatrzył się (i słusznie, jak przyznał po meczu nawet trener gospodarzy – Maciej Demich) nieprzepisowego zagrania ze strony interweniującego obrońcy. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, ale emocje nie opadły. Po ostatnim gwizdku sędziego doszło jeszcze do zupełnie niepotrzebnej przepychanki między piłkarzami, po której arbiter musiał ukarać czerwonymi kartkami aż czterech zawodników. W tabeli, po czternastej kolejce, prowadzą Wisła II Płock i Korona Ostrołęka (obie po 26 pkt.). Kolejne miejsca zajmują Pogoń II Siedlce (24 pkt.) oraz Drukarz Warszawa i Mazovia Mińsk Mazowiecki (oba kluby mają po 23 pkt.).
  W grupie południowej, wydarzeniem ubiegłego tygodnia była informacja z Przysuchy. Zawodnik tamtejszego Oskara – Luciano Matsoso został …powołany do reprezentacji swojego kraju – Lesotho, na towarzyskie mecze przeciwko Zimbabwe i Malawi. Kadra Lesotho zagra 8 listopada na swoim boisku, w stołecznym Maseru z Zimbabwe, a trzy dni później na wyjeździe z Malawi. 23-letni Lesotyjczyk, który trafił do Polski latem tego roku, ma już na koncie dwa występy w reprezentacji. Kadra Lesotho, mimo że nie jest oczywiście potentatem, to w rankingu FIFA wyprzedza np. Litwę. Luciano Matsoso uczył się grać w piłkę w Republice Południowej Afryki. Najpierw w School of Excellence, potem w Bloemfontein Celtic i Roses United. W RPA grał na poziomie drugiej i trzeciej ligi. W Przysusze oprócz niego występuje także jego rodak – Itumelang Nkwana. Obaj kilka dni temu wyjechali do swojego rodzinnego kraju. W podradomskim klubie spowodowało to spory kłopot. Dwaj podstawowi zawodnicy Oskara nie zagrają w dwóch ostatnich kolejkach IV ligi, a w Przysusze liczą się także z tym, że piłkarze z Afryki już do Polski nie wrócą. Mimo osłabień, w przedostatniej kolejce rundy wiosennej, Oskar pokonał na swoim boisku Mszczonowiankę 4:3, mimo że do 77. minuty …przegrywał 0:3. Po bezbramkowej pierwszej połowie, po zmianie stron, goście w ciągu dwudziestu minut zdobyli trzy bramki. Do siatki trafiali kolejno Piotr Cudny, Marcin Gregorowicz i Daniel Dylewski. Piłkarze Oskara w nieprawdopodobny sposób byli w stanie odwrócić losy tego pojedynku. W odstępie siedmiu minut podopieczni trenera Bolesława Strzemińskiego strzelili cztery gole. Bramkarza z Mszczonowa pokonali Adam Najdzik, Przemysław Śliwiński, Patryk Gil oraz Paweł Kowalczyk. W meczu na szczycie, prowadząca w tabeli Pilica Białobrzegi pokonała na swoim boisku Spartę Jazgarzew 2:0. Początkowo spotkanie to miało być rozegrane na stadionie w Jazgarzewie. Jednak po całotygodniowych opadach deszczu, obydwa zespoły uznały, że lepiej będzie zagrać na będącej w dużo lepszym stanie murawie w Białobrzegach. Najbardziej emocjonująca była końcówka tego pojedynku. W 87. minucie Pilica wywalczyła rzut wolny. Po dośrodkowaniu, najwyżej do piłki wyskoczył Mateusz Jaworski i głową pokonał bramkarza gości – Przemysława Ryczkę. Podczas tej akcji białobrzeżanie zdobyli gola, ale stracili zawodnika. Damian Stanisławski uderzył jednego z rywali i arbiter pokazał mu czerwoną kartkę. Spartanie chcąc wyrównać postawili wszystko na jedną kartę i nadziali się na kontrę. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Konrad Paterek i ustalił wynik meczu na 2:0. W tabeli przewodzi Pilica Białobrzegi (32 pkt.) przed Bronią Radom (30 pkt.) i Mszczonowianką (28 pkt.). Kolejne miejsca zajmują Oskar Przysucha i Sparta Jazgarzew (oba kluby mają po 27 pkt.).
(mf)