Ostre strzelanie trzecioligowców
W ósmej kolejce III ligi, w pięciu meczach z udziałem drużyn z Mazowsza padło aż 27 bramek
Siedem goli, niewykorzystany rzut karny przez gospodarzy, dwie czerwone kartki dla gości, zwroty akcji i pasjonującą końcówkę, to wszystko zobaczyli kibice, którzy wybrali się na derbowy mecz Broni Radom z Polonią Warszawa. Spotkanie lepiej zaczęli piłkarze ze stolicy. Jak zwykle największe zagrożenie pod bramką rywali stwarzał Krystian Pieczara. Grający na swoim obiekcie radomianie także odpowiadali groźnymi wypadami, ale przez pół godziny żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki. W 30. minucie Czarne Koszule wyszły na prowadzenie za sprawą Mateusza Małka. Trzy minuty później, gospodarze wykonywali rzut wolny, po którym strzał zawodnika Broni trafił w rękę znajdującego się na linii bramkowej Piotra Maślanki. Arbiter wskazał na wapno, a zawodnikowi Polonii pokazał czerwoną kartkę. Z jedenastego metra strzelał Emil Więcek, ale jego intencje wyczuł debiutujący w stołecznym zespole bramkarz – Bartosz Kowalczyk. Broniarzom nie podcięło to skrzydeł i kilka minut później było już 1:1. Szybką akcję radomskiej drużyny wykończył Kamil Czarnecki. Ten sam zawodnik tuż przed przerwą wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego i po raz kolejny posłał piłkę do siatki. Drugą połowę, mimo gry w osłabieniu ponownie odważniej rozpoczęli poloniści. Efektem tego był gol na 2:2 strzelony przez Krystiana Pieczarę po zagraniu Cezarego Sauczka. Remis utrzymał się tylko przez cztery minuty. Po godzinie gry Broń znowu wyszła na prowadzenie. Tym razem bramkarza Czarnych Koszul pokonał Konrad Paterek. W 72. minucie Rafał Zembrowski nie wykorzystał dobrej okazji do wyrównania, ale w 89. minucie było już 3:3. Ponownie asystował Cezary Sauczek, a głową piłkę do bramki skierował Przemysław Szabat. W doliczonym czasie gry oba zespoły nadal atakowały. Szczęście było po stronie Broni. Po błędzie stołecznej defensywy, Emil Więcek znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości i nie zmarnował okazji do zdobycia zwycięskiej bramki. Po tym bardzo ciekawym i emocjonującym spotkaniu Broń wygrała 4:3, a protestujący jeszcze po ostatnim gwizdku sędziego Cezary Sauczek z Polonii dostał czerwoną kartkę i podobnie jak Piotra Maślanki zabraknie go w następnym, także bardzo interesująco zapowiadającym się meczu z Legionovią
Prowadząca w tabeli Legionovia pokonała na swoim stadionie MKS Ełk 3:1. Gospodarze przeważali od początku spotkania. W 8. minucie po strzale Patryka Koziary piłka trafiła w poprzeczkę. Podopieczni trenera Bartosza Tarachulskiego mieli jeszcze kilka okazji do zdobycia goli, ale dopiero w ostatniej akcji przed przerwą udokumentowali swoją przewagę. Po zagraniu ręką Wojciecha Żegoty Legionovia miała rzut karny zamieniony na bramkę przez Piotra Krawczyka. Na początku drugiej połowy do ataku ruszyli chcący odrobić stratę goście. Nasi piłkarze przetrzymali napór rywali i w 75. minucie zdobyli drugiego gola. Akcję zainicjował Patryk Koziara, a wykończył ją najskuteczniejszy w drużynie Piotr Krawczyk. Cztery minuty później było już 3:0 dla Legionovii. Bramkarza ełczan pokonał bardzo dobrze grający w tym spotkaniu Koziara. Gościom tuż przed końcem meczu udało się strzelić honorowego gola za sprawą Mariusza Łapińskiego. Legionovia po ośmiu kolejkach ma na koncie 19 punktów i wspólnie z Sokołem Aleksandrów Łódzki przewodzi stawce trzecioligowców.
W Sulejówku Victoria zremisowała z Huraganem Morąg 2:2. Dobrze grający rywale objęli prowadzenie w 11. minucie. Akcję rozpoczął Mateusz Jajkowski, a celnym strzałem bramkarza Victorii zaskoczył Paweł Galik. Ataki Huraganu były coraz groźniejsze. Strzał Daniela Michałowskiego obronił Dominik Pusek, a bomba Brazylijczyka – João Augusto Fortunato poszybowała obok bramki. W 39. minucie próbowali odpowiedzieć gospodarze. Sprzed pola karnego uderzał Wojciech Wocial, ale Mateusz Lawrenc nie dał się pokonać. Zaraz po zmianie stron zrobiło się 0:2. Piotr Łysiak podał do nieobstawionego Rafała Kruczkowskiego, a ten posłał piłkę prosto pod poprzeczkę. I dopiero wtedy Victoria ruszyła do ataku. W 75. minucie wprowadzony do gry po przerwie Nikodem Zawistowski zdobył bramkę kontaktową. Dziesięć minut później na boisku zrobiło się luźniej bo sędzia odesłał do szatni zbyt czupurnych: Rafała Kruczkowskiego z Morąga i Szymona Klepackiego z Sulejówka. Do remisu, po bardzo ładnej, zespołowej akcji doprowadził kapitan Victorii Wojciech Wocial.
W niedzielnym spotkaniu rozgrywanym na stadionie w Ząbkach, Legia II Warszawa pokonała Świt Nowy Dwór Mazowiecki 5:3. W składzie legionistów pojawili się m.in. mający już w tym sezonie na koncie cztery występy w pierwszej drużynie (w Ekstraklasie oraz pucharowym pojedynku z Dudelange) – Mateusz Hołownia oraz pozostawiony przez trenera Ricardo Sá Pinto w klubie z Łazienkowskiej Włoch – Cristian Pasquato. Obaj piłkarze byli wiodącymi postaciami w swoim zespole. Ale prowadzenie w tym meczu objął Świt. W 6. minucie błąd defensorów Legii wykorzystał Konrad Rudnicki i było 0:1. W 22. minucie znakomitym strzałem w samo okienko popisał się wykonujący rzut wolny Mateusz Hołownia. Dobrze grał też Pasquato. Włoch w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy pokonał bramkarza z Nowego Dworu i Legia do przerwy prowadziła 2:1. Po zmianie stron było jeszcze ciekawiej. Najpierw trzeciego gola dla gospodarzy zdobył Michał Bajdur, ale Świt po strzałach Krystiana Pomorskiego (z rzutu karnego) oraz Kamila Wiśniewskiego doprowadził do remisu 3:3. Legioniści odpowiedzieli po kolejnym rzucie wolnym. Dośrodkował Pasquato, a głową trafił Hołownia. Wyglądało to bardzo efektownie bo piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od słupka. Końcowy wynik na 5:3 ustalił Mateusz Praszelik.
W ostatnim meczu z udziałem naszej drużyny rozgrywanym podczas ósmej kolejki III ligi (w której, co ciekawe – wszystkie nasze zespoły grały na Mazowszu: pięć w roli gospodarzy, a dwa jako goście), Ursus Warszawa wygrał u siebie ze Zniczem Biała Piska 3:1. Bramki dla Traktorków w pierwszej połowie strzelili Karol Worach i Filip Dziełak. Po przerwie trzeciego gola zdobył Paweł Wolski. W końcówce dla nieźle grających, ale nie mających szczęścia rywali (ekipa z Białej Piskiej nie wykorzystała rzutu karnego) trafił Patryk Gondek.
(mf)