Radomiak w górę, Pogoń w dół
W II lidze w miniony weekend na boiska wybiegły tylko dwie drużyny z Mazowsza. Radomiak wygrał na swoim terenie z Gryfem Wejherowo, a Pogoń Siedlce przegrała u siebie z Resovią. Mecz Ruchu Chorzów ze Zniczem Pruszków odbędzie się w środę 11 września.
Pogoń Siedlce, po trzech dobrych meczach (zakończonych zwycięstwami: wyjazdowym ze Stalą Stalowa Wola 2:0 oraz u siebie z Gryfem Wejherowo 7:2, a także remisie w Rybniku z ROW-em 1:1), tym razem nieoczekiwanie uległa na swoim boisku beniaminkowi drugiej ligi – Resovii 1:3. Od początku meczu lepsze wrażenie sprawiali goście. Po kwadransie, Kamil Antonik bardzo dobrze zagrał do Bartłomieja Buczka a ten strzałem głową posłał piłkę tuż obok bramki strzeżonej przez Rafała Misztala. Trzy minuty później było już 1:0 dla drużyny z Rzeszowa. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dariusza Frankiewicza, najbardziej konkretny w polu karnym Pogoni był Konrad Domoń, który uzyskał prowadzenie dla Resovii. Naszym zawodnikom udało się stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika dopiero w 28. minucie, jednak po zagraniu Pawła Garygi zbyt lekko strzelił Adrian Paluchowski. Goście grali lepiej a przede wszystkim skuteczniej. Pięć minut później, wyróżniający się w zespole gości Kamil Antonik podwyższył na 2:0. Po stracie drugiej bramki, siedlczanie na moment się przebudzili i w 38. minucie zdobyli kontaktowego gola. Znakomitym strzałem z dystansu popisał się Bartosz Wiktoruk i do przerwy Pogoń przegrywała tylko 1:2. Drugą połowę znowu lepiej zaczęli przyjezdni. Piłkę naszym zawodnikom odebrał Przemysław Pyrdek, a sytuacji sam na sam z Rafałem Misztalem nie wykorzystał Bartłomiej Buczek. Trener Paweł Sikora wprowadził trochę ożywienia w poczynania siedleckich piłkarzy wpuszczając na boisko Michała Wrzesińskiego oraz Mateusza Bochnaka. W 68. minucie szansę na wyrównanie miał Adrian Paluchowski, ale znowu nie udało mu się pokonać Bartłomieja Banka. Pogoń przejęła inicjatywę i coraz częściej gościła pod bramką Resovii. Najpierw z ostrego kąta strzelał Maciej Wichtowski, a kilka minut później po główce Andrzeja Rybskiego piłka przeleciała tuż obok słupka. Gdy wydawało się że siedlczanie są coraz bliżej doprowadzenia do remisu, skuteczną kontrę wyprowadzili rywale. Celnym strzałem zakończył ją Michał Ogrodnik i było 1:3. W końcówce meczu doszło do niecodziennego zdarzenia. Czerwoną kartką ukarany został… znoszony z boiska na noszach po utracie przytomności obrońca Pogoni – Armin Pjetrović (który chwilę wcześniej ucierpiał po niefortunnym i zbyt ostrym wślizgu jakim zaatakował rywala). Na szczęście badanie tomograficzne przeprowadzone w szpitalu nie wykazało poważnych obrażeń u piłkarza.
Po bardzo dobrym meczu Radomiak wygrał na swoim boisku z Gryfem Wejherowo 3:0. Zieloni zaczęli ze sporym animuszem, od początku spychając rywali do defensywy. W 5. minucie, przed polem karnym Gryfa, sfaulowany został Damian Szuprytowski. Sam poszkodowany próbował wymierzyć przeciwnikom sprawiedliwość, lecz posłał piłkę prosto w mur. W pierwszej fazie tego meczu jeszcze Jakub Wawszczyk oraz Michał Suchanek wykazywali sporą ochotę do gry, sprawiając sporo problemów obrońcom gości. Piłkarze z Wejherowa jedyną groźną sytuację stworzyli w 16. minucie, ale skoncentrowany w bramce Radomiaka – Artur Haluch nie dał się pokonać. Po dwudziestu minutach naporu gospodarze lekko zwolnili tempo, próbując uśpić czujność rywali. I bardzo szybko przyniosło to efekt. W 24. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Rafał Makowski i Zieloni objęli prowadzenie. Pięć minut później doszło do zdarzenia które miało znaczący wpływ na przebieg tego spotkania. Strzał radomskiego zawodnika – Michała Kaputa, trafił w ramię stojącego na linii bramkowej Grzegorza Gulczyńskiego. Zawodnik gości został chyba zbyt pochopnie ukarany przez sędziego czerwoną kartką i od 29. minuty Gryf musiał grać w dziesiątkę. Dodatkowo Radomiak po tej sytuacji miał jeszcze jedenastkę. Bardzo pewnym strzałem wykorzystał ją Leandro i po pół godzinie gospodarze prowadzili już 2:0. Tuż przed przerwą Brazylijczyk mógł zdobyć kolejnego gola, lecz posłał piłkę obok bramki. Szansę na podwyższenie wyniku miał także Michał Suchanek ale pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem naszej drużyny. Kilka minut po zmianie stron, dobra okazja dla radomskiej ekipy zakończyła się trafieniem w słupek. Po chwili dosyć niespodziewanie zaatakowali rywale, a groźny strzał Pawła Czychowskiego z trudem obronił Artur Haluch. Była to najgroźniejsza akcja drużyny znad morza w tym meczu. W 65. minucie trener Dariusz Banasik wprowadził na boisko Portugalczyka Bruno Luza, a ten zaraz po wejściu popisał się dobrym podaniem do Leandro. Brazylijczyk w tej sytuacji uderzył tuż obok słupka. Dziesięć minut później, w barwach radomskiej ekipy pojawił się także Łukasz Pietroń i już po chwili, po podaniu z rzutu wolnego od Leandro, podwyższył na 3:0. Do końca meczu wynik ten nie uległ już zmianie. Radomiak dzięki wygranej wskoczył na trzecie miejsce w tabeli.
(mf)