Jerzy Bułanow – Polonia na zawsze
W Moskwie 29 kwietnia 1903 r. urodził się jeden z najlepszych piłkarzy przedwojennej Polski- Jerzy Bułanow. Podpora defensywy Polonii Warszawa, 29 krotny reprezentant kraju. W 1932 i 33 r. został wybrany w plebiscycie Przeglądu Sportowego najlepszym krajowym graczem. Mimo tych zasług, w pierwszych dekadach PRL skazany został na zapomnienie. Przyczyną…
W Moskwie 29 kwietnia 1903 r. urodził się jeden z najlepszych piłkarzy przedwojennej Polski- Jerzy Bułanow.
Podpora defensywy Polonii Warszawa, 29 krotny reprezentant kraju. W 1932 i 33 r. został wybrany w plebiscycie Przeglądu Sportowego najlepszym krajowym graczem. Mimo tych zasług, w pierwszych dekadach PRL skazany został na zapomnienie. Przyczyną tego było … złe pochodzenie. Jerzy (a właściwie Gieorgij) urodził się w dobrze sytuowanej mieszczańskiej rosyjskiej rodzinie. Jego tata był urzędnikiem administracji carskiej, uwielbiającym łyżwiarstwo. Tata nie miał jednak zrozumienia dla futbolu i niechętnie spoglądał jak jego synowie (Jerzy miał 3 braci, z których każdy uprawiał futbol) garnęli się do piłkarskich zespołów. W swoich wspomnieniach Jerzy napisał: „Ojciec mój nie był tak szczęśliwym jak w bajce. Miał bowiem czterech synów, ale jakże przykro przyznać się… samych footbalistów.”
Rewolucja i upadek państwa rosyjskiego zmusił rodzinę Bułanowów do ucieczki. Latem lub jesienią znaleźli się w Polsce. Tata działał w komitecie Borysa Sawinkowa walcząc politycznie o stworzenie nowej demokratycznej Rosji, przyjaznej Polsce. W 1920 r. ci właśnie emigranci rosyjscy, tworzyli oddziały zbrojne jednoznacznie stojące u boku Polski w wojnie z bolszewikami. W 1920 r. Bułanowowie zamieszkali w Sulejówku, a Gieorgij (teraz już używający imienia Jerzy) oraz jego starszy brat Borys, zaczęli grać w warszawskiej Koronie. Kilkanaście lat później tak wspominał mecze Korony z Polonia: „Przyjęcie jakiego doznaliśmy od publiczności warszawskiej pozostawiało wiele do życzenia. Gdy tylko który z nas zagrał ostro, ale nie brutalnie, słychać było głosy: – Bolszewiki… Moskale… Precz do Rosji… a gdy który z nas zaatakował bramkarza, rozległy się okrzyki: – Wariat!
Nie usposobiło to nas przychylnie do publiczności warszawskiej. Okazało się jednak, że publiczność właściwie do nas nie miała szczególnych pretensji, ile raczej demonstrowała w ten sposób przeciwko nielubianej “Koronie”… A przecież myśmy w “Koronie” grali.”
Talent Jerzego szybko zauważono. Jako koroniarz w1922 r. zaliczył pierwszy występ w reprezentacji Polski, w meczu z Rumunią. Do Czerniowców, gdzie mecz się odbył, jechał z przygodami. Bał się, że przez granicę nie zostanie przepuszczony, bowiem reprezentował Polskę, choć nie miał jeszcze jej obywatelstwa. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, a Jerzy zaliczył swój debiut w kadrze nowej, przybranej ojczyzny.
Wkrótce po powrocie z Rumunii obaj Bułanowowie zmienili barwy przechodząc do Legii, gdzie zagrali ledwie kilka spotkań. Już w początku 1923 r. zdecydowali się na kolejną zmianę, przechodząc do Polonii. Od tego momentu Jerzy będzie grał w Czarnej Koszuli. Z Polonią zdobył wicemistrzostwo kraju w 1926 r. Wyróżniał się walecznością i szybkością. Był bramkostrzelny, ale coraz częściej ustawiany był na obronie. Wspólnie z Mieczysławem Miączyńskim, tworzyli w latach dwudziestych duet defensorów nie do przejścia. Mimo swoich piłkarskich walorów dostrzeżonych w Polonii, do reprezentacji powołano go dopiero w 1928 r. Powodem tak późnego powołania do kadry, były przeciągające się problemy urzędowe z otrzymaniem obywatelstwa Polskiego.
W reprezentacji grał do 1935 r., będą kapitanem 19 razy. Z Polonią związał się do końca kariery w 1937 r. Łącznie wystąpił ponad 400 razy! Później trenował młodzież Polonii. W klubie z Konwiktorskiej grali także wszyscy jego bracia. Polskę traktował jako swoją przybraną ojczyznę. Szybko nauczył się polskiego, na tyle dobrze by próbować swych sił w literaturze. Wydał dwie książki („Prawo pięści”, wyd. 1927 oraz „Złoto i marmur”, wyd. 1928), pisał artykuły do prasy sportowej i stworzył (na krótko) ambitny tygodnik sportowy „Olimpiada”. Pracował w Polskim Towarzystwie Asfaltowym jako kreślarz.
U schyłku wojny znalazł się w armii Andersa. Jego powrót do przybranej ojczyzny okazał się niemożliwy. Ponownie został więc emigrantem. Osiadł i pracował w Buenos Aires, do końca życia utrzymując osobiste kontakty z polonią argentyńską oraz te listowne z … Polonią Warszawską. Gdy zmarł w marcu 1980 r. flagi na masztach klubu z Konwiktorskiej zostały opuszczone, a zarząd powiadomił w prasowym nekrologu o śmierci swego klubowego kolegi „w dalekiej Argentynie”.
Robert Gawkowski