Jerzy Piekarzewski – otwarta księga Polonii
Jerzy Piekarzewski obchodzi urodziny. Które? Tylko on wie. Mówi się, że kiedy w listopadzie 1911 roku Polonia rozgrywała na Agrykoli swój pierwszy mecz, mały Jurek już podawał na nim piłkę. A kiedy klub obchodził stulecie, stateczny Pan Jerzy był jednym z najważniejszych gości obchodów oraz bohaterem sztuki Domana Nowakowskiego…
Jerzy Piekarzewski obchodzi urodziny. Które? Tylko on wie. Mówi się, że kiedy w listopadzie 1911 roku Polonia rozgrywała na Agrykoli swój pierwszy mecz, mały Jurek już podawał na nim piłkę. A kiedy klub obchodził stulecie, stateczny Pan Jerzy był jednym z najważniejszych gości obchodów oraz bohaterem sztuki Domana Nowakowskiego „Czarne serca”, wystawianej w Teatrze Kamienica Emiliana Kamińskiego.
Był gościem? On tam był raczej gospodarzem! W księdze wydanej na stulecie klubu Jerzy Piekarzewski napisał: „Czym jest dla mnie Polonia? Tym, czym dla Grzesiuka był Czerniaków, a dla Wiecha Szmulki”.
Warszawiak z dziada pradziada, pamięta jeszcze mecze Polonii w konspiracyjnych rozgrywkach podczas okupacji. Podobno też w pierwszych latach wojny, mimo że już był dużym dzieckiem, matka woziła go w wózeczku, bo dobrze przykrywał znajdujące się pod prześcieradełkiem granaty dla żołnierzy Armii Krajowej.
Prawda to czy nie – nieważne. Jerzy Piekarzewski jest legendą Polonii. Jedynym człowiekiem w Warszawie i na Mazowszu, który związany jest z jednym klubem od czasów wojny. Pełnił w nim różne funkcje. Kiedy nie miała pieniędzy (a Polonia zawsze była biedna) organizował zbiórki wśród znajomych właścicieli budek na Bazarze Różyckiego i rzemieślników. Bez tego Polonia w PRL-u by nie przeżyła.
Był prezesem faktycznym, od roku 1999 jest honorowym. Wychowany w patriotycznym domu, nigdy nie szedł pod rękę z komunistyczną władzą, ale musiał ją tolerować, żeby Polonii nie działa się krzywda. W nowej Polsce, po roku 1989 wiązał się z każdym, kto mógł przywrócić klubowi dawną świetność. Z lewicowym Januszem Romanowskim, prawicowym Janem Ranieckim, rzutkim Markiem Wielgusem, biznesmenem Józefem Wojciechowskim.
Odchorował przejęcie klubu przez Ireneusza Króla, który doprowadził go do zapaści. Piekarzewski nie miał na to wpływu, ale musiał patrzeć na agonię ukochanego dziecka. Dane mu jednak było doczekać się triumfów: mistrzostwa Polski w roku 2000 i Pucharu Polski rok później.
Jurek, zwany „Pekinem” jest strażnikiem historii „Czarnych Koszul”. Co rok organizuje dziecięce turnieje o „Puchar Małego Powstańca”, przy okazji których uczy się dzieci historii. Ma swoje stałe miejsce na trybunie stadionu przy Konwiktorskiej i w sercach jej kibiców.
A tak naprawdę, urodził się 5 lutego 1934 roku. Wszystkiego najlepszego!
Stefan Szczepłek