Marcin i Michał – słynne bliźniaki
22 kwietnia Michał i Marcin Żewłakowowie kończą 45 lat. Pupile Jerzego Engela są najsłynniejszymi bliźniakami w warszawskiej piłce. Kiedy już zaczęli być znani, niektórzy kibice myśleli, że to Rosjanie, którzy jakimś cudem trafili do Polski i już tu zostali. No bo skąd takie nazwisko? Fakty są inne. – „Dziadek…
22 kwietnia Michał i Marcin Żewłakowowie kończą 45 lat. Pupile Jerzego Engela są najsłynniejszymi bliźniakami w warszawskiej piłce.
Kiedy już zaczęli być znani, niektórzy kibice myśleli, że to Rosjanie, którzy jakimś cudem trafili do Polski i już tu zostali. No bo skąd takie nazwisko? Fakty są inne. – „Dziadek ojca mieszkał we wsi Szigirinka w smoleńskiej guberni, ale był Polakiem – opowiadał Gabriel Żewłakow. – Dziadek ze strony matki nazywał się Więch i przed wojną jeździł w Warszawie na tramwajach. A dziadek Żewłakow urodził się w Łomży i był bileterem w kinie Praha. Jesteśmy dumni z tych korzeni”.
Gabriel był rodowitym warszawiakiem. Grał w drużynie trampkarzy Legii, pod okiem słynnego przedwojennego sportowca Wacława Kuchara i tam też karierę zakończył. Przeniósł się na pozycje kibica, dobrze znanego w piłkarskich kręgach stolicy. Był zawodowym kierowcą, często współpracował z PZPN, MZPN i klubami.
Michał i Marcin przyszli na świat w szpitalu na Szaserów. Rodzice mieszkali wtedy na Łukowskiej. Chłopcy w kościele przy tej ulicy służyli do mszy. Mama Michała i Marcina – Jolanta była pielęgniarką i pracowała w Centralnej Przychodni Sportowo – Lekarskiej. Kiedy miała dyżury na meczach RKS Drukarz, zabierała ze sobą synów. Mali chłopcy biegali po Parku Skaryszewskim aż w końcu zapisali się do Drukarza. Tuż obok, po drugiej stronie ulicy Zielenieckiej znajdował się dożywający swoich dni Stadion Dziesięciolecia. Tam obejrzeli pierwszy prawdziwy mecz w życiu.
– „Mieliśmy po siedem lat, pamiętam to jak przez mgłę – wspomina Michał. – Nie bardzo nas interesowało kto gra. Wiedzieliśmy, że to Polska, byliśmy zafascynowani wielkością stadionu i ilością ludzi na trybunach. Dopiero po latach dowiedzieliśmy się, że Polacy grali z Finlandią, był to ostatni mecz na tym stadionie, byliśmy świadkami historycznej bramki Włodzimierza Smolarka i samobójczej Pawła Janasa, ale to odbywało się poza naszą świadomością. Tata woził nas też na mecze bokserskie Gwardii do Hali Mirowskiej i Legii na Torwarze. Byliśmy skazani na sport”.
Z Drukarza chłopcy przeszli do Marymontu, Polonii, Hutnika i wrócili na Konwiktorską. Wszędzie razem i zawsze był z nimi Tata. Nie mówili o nim – Ojciec. Zawsze Tata. Kiedy już stali się znanymi piłkarzami, w roku 1998 wyjechali razem do Belgii. Ich menedżerem był Włodzimierz Lubański, a w KSK Beveren trenował ich były piłkarz Górnika Zabrze Stanisław Gzil.
23 lutego roku 2000 wydarzyło się coś wyjątkowego. Pierwszy raz w historii polskiej reprezentacji wystąpili w niej obok siebie bliźniacy. Na Stade de France, przeciw mistrzom świata – Francuzom, Michał grał do 66 minuty, Marcin wszedł w 58. Na mecz z Belgii wyjechała cała rodzina – Tata, mama, młodsza siostra Kasia i kilka innych osób. To było święto.
Drugie przeżywali w Warszawie. Michała i Marcina nazywano „dziećmi Engela”, bo grali w wielu prowadzonych przez niego meczach. Przeciw Armenii, wygranym na stadionie Legii 4:0 (28 marca 2001), Michał strzelił bramkę z karnego a Marcin z gry. Też na oczach rodziców, w ich mieście, kilka kilometrów od domu.
Obydwaj znaleźli się w kadrze na mistrzostwa świata w Korei i Japonii. Marcin zapisał się na nich wyjątkowym wyczynem. Dwa pierwsze mecze, z Koreą i Portugalią oglądał z ławki. Trzecie, ze Stanami Zjednoczonymi, też zaczął jako rezerwowy. Wszedł na boisko w 66. minucie (za Cezarego Kucharskiego), a niecałą minutę później strzelił głową bramkę na 3:0.
Bracia starali się być zawsze razem. Dopiero w Belgii, kiedy Michał Z Excelsioru Mouscron Przeszedł do Anderlechtu, Marcin przeniósł się do FC Metz. Później szli swoimi drogami. Obydwaj grali w Lidze Mistrzów. Michał w barwach Anderlechtu i Olympiakosu Pireus, a Marcin – APOELu Nikozja, dla którego strzelił bramkę Chelsea na Stamford Bridge.
Kończyli w Polsce. Michał na zakończenie kariery zdobył Legią tytuł mistrza Polski (2013). Marcin strzelał bramki dla Bełchatowa i Korony Kielce.
Kiedy Michał został dyrektorem sportowym Legii, Marcin pracował w niej jako skaut.
Michał Żewłakow był drugim piłkarzem (po Grzegorzu Lacie), który rozegrał w reprezentacji Polski sto lub więcej meczów. Licznik zatrzymał się w roku 2011, na 102. Niestety, nie doczekał się zakończenia reprezentacyjnej kariery w rodzinnym mieście, na Stadionie Narodowym, podczas mistrzostw Europy. Trener Franciszek Smuda znalazł powody pozasportowe i do kadry na Euro go nie powołał.
Marcin ma na koncie 25 meczów, rozegranych w latach 2000 – 2004. Kiedy już selekcjonerzy go nie powoływali, Michał cały czas o nim pamiętał. W reprezentacji wziął koszulkę z numerem 14. Tym, z jakim na mundialu w Korei grał Marcin.
Bracia są zawsze razem, chociaż trochę osobno. Michał mieszka na Białołęce, a Marcin na Bielanach. Michał komentuje mecze w Canal+, a Marcin w Telewizji Polskiej. Ojciec Gabriel spoczął na cmentarzu wolskim, niedaleko grobu Bernarda Blauta.
Żewłakowowie to jedna z najbardziej znanych i najsympatyczniejszych rodzin w warszawskiej piłce.
Stefan Szczepłek