26 marca 2021

Władysław Stachurski – swój chłop

27 marca 1945 roku urodził się Władysław Stachurski, jedna z największych legend warszawskiej piłki. Miał w nodze dynamit…    Miał też wyjątkowo tragiczny życiorys. Rodzice wzięli ślub w roku 1942. W 1943 urodził się Mirosław, późniejszy piłkarz Polonii. Stachurscy mieszkali w Alejach Jerozolimskich, w pobliżu Placu Zawiszy. Dwunastego dnia powstania…

27 marca 1945 roku urodził się Władysław Stachurski, jedna z największych legend warszawskiej piłki. Miał w nodze dynamit…

   Miał też wyjątkowo tragiczny życiorys. Rodzice wzięli ślub w roku 1942. W 1943 urodził się Mirosław, późniejszy piłkarz Polonii. Stachurscy mieszkali w Alejach Jerozolimskich, w pobliżu Placu Zawiszy. Dwunastego dnia powstania warszawskiego Niemcy wywlekli z okolicznych domów mężczyzn i rozstrzelali ich na Nowogrodzkiej. Matka z półtorarocznym Mirkiem na rękach i w ciąży z Władkiem była świadkiem śmierci męża.

   W latach pięćdziesiątych na ścianie budynku przy Nowogrodzkiej 78 wmurowano tablicę, jakich  w mieście wiele: „Tu w dniu 12 sierpnia 1944 roku zginęło z rąk oprawców hitlerowskich 67 osób”. Załamana matka wróciła do rodziny na Kielecczyznę i tam, w Piotrkowicach urodził się Władek. Dopiero później rodzina przeniosła się do Warszawy.

Pierwszym klubem Władysława Stachurskiego była Skra, a boiskiem – mały placyk w ogródku jordanowskim obok stadionu przy Wawelskiej. Trenował go piłkarz Legii z pierwszych powojennych lat, przyjaciel Kazimierza Górskiego, Mieczysław Milczanowski.

  Kiedy Władek wyjechał na dwa lata do Kielc, żeby pod okiem krewnych kontynuować naukę w szkole, grał tam w SHL, razem z późniejszą gwiazdą Wisły Kraków Ryszardem Sarnatem (ojcem bramkarza Artura). W roku 1961, po powrocie do Warszawy okazało się, że jego dawni partnerzy ze Skry przenieśli się do Sarmaty, więc poszedł w ich ślady. Był wtedy napastnikiem, strzelającym sporo bramek, więc kiedy w roku 1964 Warszawianka walczyła w barażach o wejście do III ligi, wypożyczyła Stachurskiego. Awansować się nie udało, ale Władek mógł sobie dopisać do życiorysu, że grał w jednej drużynie ze słynnym bombardierem Gwardii, starszym o osiemnaście lat Stanisławem Hachorkiem.

  W meczach tych Stachurskiego obserwował  trener Longin Janeczek i kilka tygodni później sprowadził Stachurskiego do Legii. Jako prawoskrzydłowego. Ale na tej pozycji Janusz Żmijewski nie miał konkurencji. Czeski trener Jaroslav Vejvoda zobaczył jednak w Stachurskim coś, czego inni nie widzieli i w roku 1967 ze skrzydłowego zrobił prawego obrońcę. W latach 1968 – 1973, czyli w „złotej erze” Legii Stachurski nie oddawał nikomu koszulki z numerem 2. Był przy wszystkich jej sukcesach: dwóch tytułach mistrza kraju, półfinale i ćwierćfinale rozgrywek o Puchar Mistrzów. Strzelał gole Ujpestowi w Budapeszcie, AT Arad w słynnym meczu 8:0 dla Legii (wszystkie bramki padły po przerwie), Atletico Madryt, Lugano i Vikingurowi Reykjavik w rekordowo wysokim zwycięstwie 9:0.

Słynął z najsilniejszego uderzenia w lidze. O ile Deyna strzelał technicznie, podkręcając piłkę w lewo lub w prawo, w górę i w dół, o tyle Stachurski walił z całej siły, prostym podbiciem, nawet z odległości trzydziestu metrów. Nawet jeśli bramkarz złapał piłkę to musiało go boleć. 

  Nic dziwnego, że z taką umiejętnością stał się ulubieńcem Łazienkowskiej. Nazywano go „Lachą”, albo „Schnellingerem (tam nazywał się reprezentant Niemiec, czołowy obrońca świata). Ale i tak najbardziej przyjął się „Władek”, swój chłop.

  Osiem razy zagrał w reprezentacji Polski, powoływany przez Ryszarda Koncewicza i Kazimierza Górskiego. Karierę zakończył Stachurskiemu zawodnik Lecha Jan Domino. W pierwszym meczu wiosny 1973 roku, przy Łazienkowskiej zdruzgotał mu całe kolano, z wiązadłami i łąkotką.

W wieku 28 lat Władysław Stachurski zakończył karierę, poszedł na studia w AWF, pracował jako asystent lub samodzielny trener w Legii, reprezentacji młodzieżowej, a w roku 1981 został pierwszym trenerem reprezentacji Polski juniorów. Dwa lata później pracował z Mieczysławem Broniszewskim przy drużynie U-20, która na mistrzostwach świata w Meksyku zajęła trzecie miejsce.

W roku 1991 doprowadził Legię do półfinału rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów. To była sensacja. Legia wcale nie miała wielkiej drużyny, w dodatku w połowie sezonu do Galatasaray odszedł Roman Kosecki. A jednak pokonała luksemburski Swift, szkocki Aberdeen, Sampdorię z europejskimi gwiazdami i dopiero w półfinale uległa Manchesterowi Utd Aleksa Fergusona. Przegrała w stolicy 1:3, a na Old Trafford zremisowała 1:1 (gol Wojciecha Kowalczyka).

Na przełomie lat 1995/96 został trenerem reprezentacji (po Henryku Apostelu). Była to jedna z najkrótszych kadencji selekcjonerskich. Od lutego do 1 maja reprezentacja dwa mecze przegrała, dwa zremisowała (wszystkie towarzyskie) i Stachurskiego zwolniono.

Wrócił więc do Legii, gdzie jesienią tego samego roku doświadczył choroby trenerów. W lipcu 1996 roku, przed meczem pucharowym z Jeunesse Esch doznał ataku serca. Tydzień przeleżał w luksemburskim szpitalu, kilka miesięcy dochodził do zdrowia w Warszawie. Wiedział już, że musi zwolnić. Pracował jeszcze krótko w Okęciu i Świcie Nowy Dwór. Zrezygnował z pracy w roku 2004, w wieku 60 lat.

  Zmarł 13 marca 2013 roku w tragicznych okolicznościach. Idąc z domu na Ochocie do pobliskiej siedziby PZPN na Bitwy Warszawskiej po bilet na mecz Polska – Ukraina zasłabł na ulicy. Przyjechało pogotowie, ale lekarz mógł już tylko stwierdził zgon w wyniku zawału serca. Został pochowany w alei zasłużonych na Powązkach wojskowych, naprzeciwko grobu Kazimierza Deyny i w pobliżu mogiły Kazimierza Górskiego.

  Władysław Stachurski był jednym z najsympatyczniejszych zawodników starej Legii. Wiedział wszystko o stołecznej piłce, był typem warszawskiego cwaniaka, który daje sobie radę w każdych okolicznościach. A był przy tym bardzo uczciwy i prawy. Miał wyjątkowy dar opowiadania i poczucie humoru. Był niewyczerpanym źródłem informacji, a rozmowy z nim stanowiło przeżycie. W moim przypadku, jego kolegi i dziennikarza, któremu ufał, to było coś wyjątkowego, czego nigdy nie zapomnę.

Stefan Szczepłek