9 marca 2017

Challenge od zaraz !

Rośnie wiosenne napięcie na ekstraklasowych stadionach przed ostatnią odsłoną sezonu, czyli bezpośrednią rozgrywką w grupach, walczących o mistrzostwo i utrzymanie w lidze.

 W meczach, które pozostały do rozegrania w drugiej rundzie tury zasadniczej, może się jeszcze wszystko wydarzyć, a kilkupunktowa zaliczka jednej czy drugiej drużyny o niczym jeszcze nie przesądza. Dlatego jest niezmiernie ważne, aby wydarzenia na boisku przebiegały w prawdziwie sportowym, uczciwym klimacie. Niestety, to co obserwuje się na wszystkich piłkarskich boiskach, trąci czasem myszką i odbiega od standardów, które dyktowałby nam XXI wiek. W wielu innych dyscyplinach już dawno sięgnięto po zdobycze techniki, która w wielu przypadkach wykazuje wyższość elektroniki nad „mędrca szkiełkiem i okiem”. W wielu już dyscyplinach decydują dziś ułamki sekund i niepodważalny zapis kamery, w niektórych dalej pokutuje archaiczny system arbitralny, wypaczający sens sportowej rywalizacji.

  W każdy niemal piłkarski weekend dochodzi na murawie do sytuacji, gdzie wysiłek sportowy z powodu czyjegoś błędu czy zwykłej ludzkiej niedoskonałości obracany jest w niwecz, zradzając niezdrowe emocje czy wręcz agresję. Wypacza także końcowy wynik, za którym stoją także ogromne pieniądze, a to już zahacza o niebezpieczne dla idei czystego sportu zjawiska.

  Puszczony wyraźny spalony, po którym zostaje uznana bramka lub odgwizdany ofsajd, bo sędzia na linii widział to z niewłaściwego kąta.

Piłka odbija się od poprzeczki, wpada całym obwodem do bramki i wraca na pole karne, skąd obrona ekspediuje ją w pole. A za chwilę po drugiej stronie trafia obrońcę w pierś, którą sędzia interpretuje jako rękę i wskazuje na wapno. W obu przypadkach skrzywdzona zostaje drużyna, która mogła zapisać na swoje konto trzy zamiast jednego punktu, przeciwnik zaś dostaje niezasłużony prezent. Takie przypadki mnożą się w każdej kolejce, w każdej klasie rozgrywkowej, ale im wyższa półka, tym większy ciężar gatunkowy. Liga Mistrzów tego najlepszym przykładem…

  Pretensje te nie są generalnie skierowane do sędziów, prowadzących spotkania na tych wyższych szczeblach, gdyż od pewnego czasu możemy poszczycić się arbitrami o wysokich kwalifikacjach, które są dobrze postrzegane nawet na arenach międzynarodowych. Większość  obserwatorów wie doskonale, że gdy na murawę wybiega z gwizdkiem Szymon Marciniak, Tomasz Musiał, Paweł Raczkowski, czy jeszcze kilku innych, sprawdzonych arbitrów o stażu międzynarodowym, o poziom sędziowania można być spokojnym. Oczywiście, zdarzają się im potknięcia, jak wszystkim śmiertelnikom, ale na boisku preferują zasadę common sense czyli zachowanie zdrowego rozsądku. Ale jakże trudno zachować spokój wobec przejawów ordynarnego braku poszanowania fair play przez zawodników, a i nieczęsto ludzi siedzących na ławce. Zero tolerancji dla boiskowych łobuzów, których nie tłumaczy ani pochodzenie, ani język, ani wyniesiona z domu kultura! A trener zespołu ekstraklasowego musi zapobiec chamstwu swych podopiecznych. Ale to już inna bajka..

   Celem niniejszego artykułu nie jest moralizowanie i bicie przysłowiowej piany. Czas najwyższy znowelizować zasady gry obecnego futbolu, gdyż obecne przepisy są archaiczne i nie przystające do nowoczesnych wymogów piłki nożnej. Półśrodki na nic się tu nie zdadzą, nawet zwiększenie liczby sędziów o tzw. bramkowych na mistrzostwach czy w europejskich pucharach nie wyeliminowało kontrowersji. Obecna technika daje wprost nieopisane możliwości ustalenia boiskowej prawdy i jest, co też ważne wobec deficytu arbitrów, znacznie tańsza od funduszu płac kolegiów sędziowskich. Zasada challenge wcale nie zaszkodziła tenisowi, siatkówce czy hokejowi na lodzie, wręcz przeciwnie, tylko uwiarygodniła niewdzięczną pracę sędziów. I co najważniejsze : w zarodku gasi niezdrowe emocje! Niewielkim kosztem, bo przecież te kilka dodatkowych minut nikomu nie zaszkodzi…

 Czas zatem na konkluzję : kto ma to zrobić ? Odpowiedź jest chyba prosta : my wszyscy, środowisko piłkarskie ojczyzny Górskiego, Lewandowskiego i Bońka. I właśnie chyba Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, w przededniu ważnych wyborów do europejskich władz piłkarskich jest właściwą osobą, która może ten temat wdrożyć.

  Bo jeśli nie on – to kto? Bo jeśli nie teraz – to kiedy?

 

Jacek Sowa