25 września 2017

Drugoligowcy Mazowsza ciułają punkty

W drugiej lidze cenne remisy Radomiaka i Legionovii, gasnący Znicz…

 Na spotkanie ze Stalą Stalowa Wola, zespół Radomiaka pojechał do Rzeszowa, ponieważ od dwóch tygodni Stalówka swoje mecze w roli gospodarza rozgrywa na tamtejszym Stadionie Miejskim. Ma to związek z remontem, który odbywa się na obiekcie MOSiR w Stalowej Woli. Radomscy piłkarze z respektem podchodzili do tej rywalizacji wiedząc, że przeciwnicy nie przegrali od pięciu kolejek, a niedawno w swoim pierwszym meczu na rzeszowskim stadionie odprawili prowadzącą w tabeli Wartę Poznań, zwyciężając 1:0.
 Spotkanie lepiej zaczęła drużyna z Podkarpacia. W 5. minucie po wymianie kilku piłek w środku pola Mateusz Bukowiec wypatrzył stojącego przed bramką Adriana Dziubińskiego i było 1:0. Dla urodzonego w Radomiu napastnika Stali było to szczególne spotkanie, ponieważ przez wiele lat występował w drużynie lokalnego rywala Radomiaka – Broni. Nasz zespół na szczęście szybko zareagował i doprowadził do remisu.  W 15. minucie po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Macieja Filipowicza, między obrońców wbiegł kapitan Zielonych – Maciej Świdzikowski i głową pokonał bramkarza gospodarzy. Po żywym początku mecz się trochę uspokoił. Duży wpływ miało na to grząskie boisko, nasiąknięte po obfitych opadach deszczu. Po pół godzinie gry, po kolejnym dokładnie wykonanym rzucie wolnym przez Macieja Filipowicza i strzale Kamila Cupriaka, piłka trafiła w rękę zawodnika ze Stalowej Woli. Sędzia wskazał na wapno, a wykonujący jedenastkę Leandro zdobył drugiego gola dla Radomiaka. Bramkarz Stali – Mikołaj Brylewski wyczuł intencje Brazylijczyka, rzucił się w prawy róg, ale mimo tego mocno bita piłka wpadła do siatki. Ozdobą drugiej odsłony tego spotkania był wyrównujący gol dla gospodarzy. Stojący na dwudziestym metrze Adrian Dziubiński przełożył sobie piłkę na prawą nogę i huknął zza pola karnego. Piłka przełamując rękawice interweniującego Huberta Gostomskiego znalazła się w bramce. Kilka minut później znowu groźnie zaatakowali radomianie, ale golkiper Stali z dużym poświęceniem rzucił się pod nogi szarżującego Karola Hodowanego. Później bramkarza rywali próbowali zaskoczyć także Dariusz Brągiel i Adam Wolak. Stalowcy odpowiedzieli groźną akcją urodzonego w Płocku, byłego zawodnika m.in. Polonii Warszawa i Znicza Pruszków – Grzegorza Janiszewskiego, ale więcej bramek już nie padło i mecz zakończył się remisem 2:2.
  Bardzo pracowicie ostatni tydzień spędzili piłkarze Legionovii. W środę w Katowicach, w zaległym spotkaniu pokonali Rozwój 2:0. Prowadzenie dla podwarszawskiego zespołu zdobył Mateusz Kwiatkowski, kończąc akcję dwóch wyróżniających się w tym meczu zawodników Mateusza Żebrowskiego i Grzegorza Mazurka. Obaj gracze z Legionowa zamieszani byli także w zdobycie drugiego gola. Mateusz Żebrowski zacentrował w pole karne, błąd popełnił bramkarz Rozwoju – Bartosz Soliński, wypuszczając piłkę z rąk, a formalności z bliska dopełnił Grzegorz Mazurek. Dwie minuty przed końcem meczu Maciej Goliński w nieprawidłowy sposób powstrzymał Kacpra Tabisia i gospodarze mieli rzut karny. Na wysokości zadania stanął bramkarz Legionovii – Dominik Pusek, broniąc strzał Pawła Szołtysa z jedenastu metrów. Trzy dni później, podopieczni trenera Mirosława Jabłońskiego byli już w Poznaniu, gdzie zremisowali z Gwardią Koszalin 1:1. Stadion gwardzistów jest wciąż w remoncie i to spotkanie odbyło się na obiekcie poznańskiej Warty. Po bezbramkowej pierwszej połowie, Legionovia objęła prowadzenie po szybko przeprowadzonym kontrataku. Strzał Filipa Kowalczyka zdołał obronić stojący w bramce Gwardii – Adrian Hartleb, ale przy dobitce Mateusza Żebrowskiego był już bezradny. Legionowianie próbowali pójść za ciosem, ale Mateusz Kwiatkowski przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem z Koszalina. Dążąc do podwyższenia wyniku nasi piłkarze nadziali się na kontrę, po której Japończyk – Junpei Shimmura doprowadził do wyrównania. W doliczonym czasie gry zawodnicy z Legionowa mieli jeszcze dwie dogodne okazje na strzelenie zwycięskiego gola, ale najpierw piłka o centymetry minęła słupek, a w ostatniej akcji meczu arbiter odgwizdał faul w ataku i mimo, że piłka znalazła się w bramce Gwardii gol nie został uznany.
   Szóstej porażki w sezonie doznał Znicz Pruszków (pod tym względem gorzej spisuje się tylko zamykająca tabelę Gwardia Koszalin, mająca na koncie już siedem przegranych spotkań). Piłkarze Dariusza Żurawia ulegli na swoim boisku Warcie Poznań 0:3. Bramki w tym meczu strzelili: Adrian Laskowski z rzutu karnego, Krystian Sanocki oraz Adrian Cierpka. Poznaniacy po tym spotkaniu powrócili na fotel lidera, wyprzedzając Radomiaka lepszą różnicą bramek (oba zespoły mają po 24 pkt.). Legionovia jest szósta (14 pkt.), a Znicz czternasty (10 pkt.)
(mf)