3 grudnia 2018

Drugoligowcy zakończyli jesień

  Ostatnia kolejka II ligi rozgrywana w tym roku, przyniosła zwycięstwa Radomiaka i Pogoni Siedlce. Radomianie dzięki temu zostali liderem, a siedlczanie wydostali się ze strefy spadkowej. Gorzej spisał się Znicz Pruszków, który mimo dwubramkowego prowadzenia schodził z boiska pokonany.

  Pogoń Siedlce na swoim stadionie podejmowała Rozwój Katowice. Przed tym meczem oba zespoły znajdowały się w strefie spadkowej i bardzo chciały zakończyć rozgrywki w 2018 roku nad kreską. Pierwsi groźną sytuację stworzyli siedlczanie. Po błędzie zawodnika z Katowic, piłkę przejął Adam Mójta lecz zamiast uderzać podawał jeszcze do Adriana Paluchowskiego. W sytuacji zorientował się bramkarz Rozwoju – Bartosz Soliński i w ostatniej chwili zażegnał niebezpieczeństwo. Goście odpowiedzieli w 20. minucie. Na szczęście dla miejscowych uderzenie Mateusza Września zostało zablokowane przez Tomasza Margola. Dziesięć minut później, po jednym z przypadkowych starć, z boiska musiał zejść były reprezentant Polski grający w zespole z Katowic – Seweryn Gancarczyk, a tuż przed przerwą z groźnym strzałem Mateusza Września poradził sobie stojący w bramce Pogoni Rafał Misztal. Po zmianie stron w szeregach siedleckiej ekipy pojawił się Kamil Walków. Gospodarze przejęli inicjatywę, ale cały czas nie mogli jej potwierdzić zdobyciem gola. Rywale nastawili się na grę z kontry i byli bardzo bliscy powodzenia. Znakomitej sytuacji dla Rozwoju nie wykorzystał jednak Damian Niedojad. Nasi piłkarze podkręcili tempo gry w końcówce. W 74. minucie Kamil Walków trafił w słupek, a dobitkę Adriana Paluchowskiego obronił bramkarz z Katowic. Pięć minut później napastnicy Pogoni mieli już więcej szczęścia. Po dośrodkowaniu Mójty, przewrotką próbował strzelać Paluchowski, a akcję celnym strzałem wykończył Walków. Pogoń wygrała 1:0 i wydostała się ze strefy spadkowe, ale 5 grudnia odbędzie się jeszcze przełożony mecz Siarki Tarnobrzeg z Olimpią Elbląg. Tarnobrzeżanie w przypadku zwycięstwa znowu zepchną siedlczan pod kreskę.

  Znicz Pruszków przegrał na wyjeździe z Błękitnymi Stargard 2:3. Piłkarze ze Stargardu przez ostatni miesiąc zdobyli tylko jeden punkt i w meczu ze Zniczem bardzo chcieli przerwać fatalną passę. Błękitni zaczęli z animuszem i w 10. minucie Grzegorz Rogala znalazł się sam na sam z Piotrem Misztalem. Bramkarzowi Znicza udało się zażegnać niebezpieczeństwo, a podbudowani udaną interwencją kolegi pruszkowianie także zaatakowali. Trzy minuty później szybki rajd Przemysława Kocota wykończył Maciej Machalski, który mocnym uderzeniem z dystansu trafił do siatki. Goście poszli za ciosem i po chwili Dariusz Zjawiński ponownie próbował zaskoczyć bramkarza rywali. Napastnikowi z Pruszkowa nie udało się zdobyć gola, ale kolejna akcja ekipy z Pruszkowa zakończyła się już powodzeniem. Po raz kolejny w roli głównej wystąpił Maciej Machalski. Pomocnik Znicza wymanewrował defensywę Błękitnych i podwyższył na 2:0; niestety potem inicjatywę przejeli rywale. W 27. minucie kolejną znakomitą interwencją popisał się Piotr Misztal broniąc uderzenie głową Przemysława Brzeziańskiego. Miejscowi cały czas atakowali i jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do remisu. W 37. minucie kontaktową bramkę zdobył Michał Cywiński, a w ostatniej akcji pierwszej połowy Adrian Kwiatkowski doprowadził do wyniku 2:2. Po zmianie stron remis utrzymywał się do 75. minuty. Wtedy po dośrodkowaniu Adriana Kwiatkowskiego po raz trzeci bramkarza Znicza pokonał Przemysław Brzeziański. Piłkarze z Pruszkowa dopiero wtedy zaatakowali i ruszyli do odrabiania strat. Groźnie strzelał wprowadzony na boisko Tomasz Chałas, ale dobrze w bramce miejscowych zachował się Mariusz Rzepecki. Drużyna ze Stargardu utrzymała korzystny wynik do końca meczu i wygrała 3:2.

  Niedzielny mecz Radomiaka z Olimpią Grudziądz zamykał 21. kolejkę drugiej ligi. Nasi piłkarze znając wyniki sobotnich spotkań wiedzieli, że odnosząc zwycięstwo przeskoczą Widzew Łódź i zakończą rok 2018 na pierwszym miejscu w tabeli. Zieloni rozpoczęli znakomicie i bardzo szybko wywalczyli rzut karny. W 3. minucie przed bramką rywali faulowany był Dominik Sokół, a jedenastkę na gola zamienił najskuteczniejszy zawodnik drugiej ligi Brazylijczyk Leândro. Do końca pierwszej połowy goście próbowali odrobić stratę, ale defensywa Zielonych nie dała się zaskoczyć i na przerwę radomianie schodzili prowadząc 1:0. Olimpia, która w czerwcu spadła z I ligi, w tym sezonie podobnie jak Radomiak liczy na awans na zaplecze Ekstraklasy. Zawodnicy z Grudziądza większość punktów zdobywają jednak na swoim boisku, a na wyjazdach nie spisują się już tak dobrze. Mecz w Radomiu także to potwierdził. Drugiego gola dla Radomiaka zdobył bardzo aktywny Dominik Sokół. Dla dziewiętnastolatka było to pierwsze trafienie w lidze. W 65. minucie było już 3:0. Po zagraniu ręką jednego z rywali sędzia podyktował drugą jedenastkę dla gospodarzy, ponownie pewnie wykonaną przez Leândro. Podopieczni trenera Dariusza Banasika zadowoleni z wysokiego prowadzenia rozluźnili szyki i o mało nie przypłacili tego stratą punktów. Dwa gole dla Olimpii zdobyli Piotr Witasik oraz Robert Ziętarski i było już tylko 3:2. Nerwowa końcówka spotkania przyniosła jeszcze jedno trafienie, ale już dla gospodarzy. Hattricka skompletował Leândro i Zieloni wygrali 4:2. Radomiak skończył rozgrywki na pierwszym miejscu w tabeli, o dwa punkty przed Widzewem Łódź. Łodzianie mają jednak do rozegrania jeszcze zaległy mecz z Olimpią Elbląg.

(mf)