30 listopada 2020

Dwa bieguny ligowców

  Nasi pierwszo- i drugoligowcy w ostatniej listopadowej kolejce znaleźli się na dwóch rożnych biegunach. Na własnych boiskach kolejne zwycięstwo Radomiaka i wysoka pozycja w tabeli oraz kompromitacja Znicza i przegrana Pogoni Siedlce.

   Obowiązkiem pierwszoligowego Radomiaka w meczu z przeżywającym poważne kłopoty zespołem z Bełchatowa było zdobycie kompletu punktów na własnym, ale grząskim boisku. Jednak goście od początku postawili twarde warunki i już po 10’ mogli objąć prowadzenie, ale tylko Makuch, pomocnik GKS-u wie, jak mógł nie trafić do bramki Kochalskiego z sześciu metrów! Zmarnowane sytuacje zazwyczaj szybko się mszczą, toteż chwilę później, po dośrodkowaniu Banasiaka z rzutu rożnego, Karol Podliński skierował piłkę do siatki gości. Bełchatowianie nie zrazili się stratą gola i do przerwy mocno naciskali. Parę minut po zmianie stron mogło paść wyrównanie, ale słupek uratował Zielonych. Na kwadrans przed końcem meczu przyjezdni zmuszeni byli grać w „dziesiątkę” po czerwonej kartce Najemskiego, co poskutkowało stratą drugiego gola; w 87’ Leandro huknął zza linii pola karnego, przypieczętowując wygraną 2:0.

   W drugiej lidze Pogoń podejmowała w Siedlcach niżej plasujące się rezerwy wrocławskiego Śląska i co dziwi, nie miała w tym meczu zbyt wiele do powiedzenia. Siedlczanie stracili bramkę już w 6’, ale do przerwy nie byli w stanie zagrozić bramce rywala. Nieliczne próby przyniosły efekt dopiero po godzinie gry (Krzysztof Kołodziej – 60’), ale faul Oskara Repki w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry pozbawił Pogoń nawet jednego punktu. 1:2 i kolejna „obsuwka” w tabeli.

   O meczu Znicza z częstochowską Skrą chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Zanim pruszkowianie zapoznali się z murawą, goście już w 6’ zdobyli prowadzenie z rzutu karnego, a potem było już tylko gorzej! 0:5 to prawdziwy nokaut i trener pruszkowian po meczu nie owijał niczego w bawełnę, choć przyczyn klęski (po niezłym występie w Stargardzie) wyjaśnić nie potrafił. W czternastu meczach Znicz wygrał tylko cztery razy i niechybnie zjeżdża w dół tabeli.

(js)