26 lipca 2020

Emocje na koniec, bez kalkulacji

Końcówka drugiej ligi w tym niezwykłym sezonie przyniosła bardzo dużo emocji. Dopiero ostatnia kolejka zadecydowała o awansie Górnika Łęczna i Widzewa Łódź oraz przypieczętowała spadek stali Stalowa Wola. Terminarz tak się ułożył, że rywalami tych trzech drużyn w 34. kolejce były mazowieckie drużyny: Legionovia, Znicz Pruszków oraz Pogoń Siedlce.  

 Znicz Pruszków wygrał na wyjeździe z Widzewem Łódź 1:0. Dopingowani przez dziesięć tysięcy kibiców gospodarze, pierwszy groźny strzał oddali po kwadransie. Uderzenie wychowanka Ursusa Warszawa – Mateusza Możdżenia obronił Piotr Misztal. Bardzo aktywny w łódzkiej drużynie był też pochodzący z Płocka Adam Radwański. W 27. minucie zaatakował Znicz. Piłkę rywalom odebrał Patryk Czarnowski, wymienił podania z Dariuszem Zjawińskim i celnym strzałem pokonał stojącego w bramce Widzewa (po raz pierwszy od prawie roku) Patryka Wolańskiego. Kilka chwil później mogło być 0:2, ale Paweł Moskwik trafił w poprzeczkę. Widzew próbował odpowiedzieć, lecz defensywa Znicza nie popełniała błędów. Piłkarze z Pruszkowa po ostatnim gwizdku sędziego odtańczyli taniec radości, a wygwizdani przez kibiców widzewiacy z drżeniem serca czekali na ostatni gwizdek meczu w Katowicach. Ostatecznie GKS tylko zremisował z Resovią, dzięki czemu łodzianie doczołgali się do I ligi.

  Pogoń Siedlce wygrała na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola 3:0. Przed ostatnią kolejką obie drużyny miały na koncie po 46 punktów i niektórzy spodziewali się że zagrają na remis. Podział punktów w tym meczu sprawiłby, że zarówno Pogoń jak i Stal utrzymałyby się w drugiej lidze. Piłkarze jednak nie wdawali się w kalkulacje. Początek meczu należał do Stalówki. Najpierw główkował Krzysztof Kiercz, a następnie po szybkim rajdzie Dominik Chromiński trafił w poprzeczkę. Siedlczanie zaatakowali w końcówce pierwszej połowy. Tuż przed przerwą Marcin Kozłowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali i umieścił piłkę w siatce. Po zmianie stron znakomitym uderzeniem z dystansu popisał się Maciej Firlej. Piłka wpadła w samo okienko i było 2:0 dla Pogoni. Trzeciego gola po zagraniu Adama Mójty zdobył Kamil Walków.

  Legionovia przegrała na swoim stadionie z Górnikiem Łęczna 0:2. Gościom do awansu wystarczał remis, ale podopieczni trenera Kamila Kieresia nie zamierzali koncentrować się na zdobyciu jednego punktu. W składzie Górnika znalazło się aż trzech napastników: Aron Stasiak, Bartosz Śpiączka oraz najskuteczniejszy w drużynie Paweł Wojciechowski. Piłkarze z Łęcznej już w 5. minucie mieli okazję do zdobycia gola. Po rzucie rożnym tuż obok słupka strzelał głową Paweł Baranowski. Bramkarza Legionovii zaskoczyć próbował też Marcin Stromecki. Miejscowi odpowiedzieli groźnymi uderzeniami Mateusza Małka i Karola Podlińskiego. Mimo kilku sytuacji z obu stron pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Po przerwie prowadzenie dla Górników uzyskał Aron Stasiak, a wynik meczu z rzutu karnego ustalił Paweł Wojciechowski.

 

(mf)