3 maja 2018

Liderzy polegli w stolicy

 W 26. kolejce III ligi, dwa prowadzące w tabeli zespoły: Widzew Łódź i Lechia Tomaszów Mazowiecki musiały uznać wyższość warszawskich drużyn: Ursusa i Polonii.

   Wydarzeniem rozgrywanej w środku tygodnia serii spotkań, był pojedynek Ursusa z Widzewem Łódź. Pierwsza połowa meczu w stolicy nie przyniosła jednak spodziewanych emocji. W 20. minucie, fatalny w skutkach błąd popełnił obrońca Widzewa Damian Kostkowski, który zbyt lekko podawał piłkę do swojego bramkarza. Zza pleców łodzianina błyskawicznie wyskoczył Maciej Mąka, wyłożył piłkę Arkadiuszowi Ciachowi, a ten skierował ją do siatki. Widząc to zagranie, prowadzący gości z ławki rezerwowych Marcin Broniszewski (zastępujący trenera Franciszka Smudę, który z powodu urazu kolana znalazł się w szpitalu) łapiąc się za głowę aż uklęknął. Widzewiacy mogli wyrównać w 37. minucie. Bardzo groźny strzał Marcina Pieńkowskiego znakomicie obronił jednak bramkarz Traktorków Michał Olczak. Dwie minuty później, po błędzie arbitra Dawida Wiśniewskiego z Olsztyna, także mógł paść gol dla rywali. Sędzia nie zauważył że przed polem karnym Widzewa faulowany był kapitan Ursusa Jakub Kabala. Łodzianie przeprowadzili szybką kontrę powstrzymaną w ostatniej chwili przez bardzo dobrze grającego Macieja Mąkę. Ursus do przerwy prowadził 1:0. W drugiej połowie Widzew chcąc odrobić stratę musiał zaatakować. W 76. minucie, dobrą zmianę w łódzkim zespole dał Michał Miller i chwilę po wejściu na boisko doprowadził do wyrównania. Goście przycisnęli. W 82. minucie groźnej sytuacji nie wykorzystał były król strzelców naszej Ekstraklasy – Robert Demjan, po minucie z bliska uderzał Marek Zuziak, a fenomenalną interwencją popisał się Michał Olczak. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Traktorków. W doliczonym czasie gry Jakub Szkopiński zagrał na klepkę z Patrykiem Kamińskim, wbiegł w pole karne ściągając na siebie uwagę całej defensywy Widzewa, a następnie wyłożył piłkę stojącemu przed bramką Arkadiuszowi Ciachowi. Napastnik gospodarzy ze stoickim spokojem posłał ją do siatki ustalając wynik meczu na 2:1 dla Ursusa.
   Druga w tabeli – Lechia Tomaszów Mazowiecki, także wyjechała ze stolicy bez punktów po zasłużonej porażce przy Konwiktorskiej z Polonią Warszawa. Goście, znając wynik rozegranego dzień wcześniej pojedynku Ursusa z Widzewem wiedzieli, że wygrywając mogliby odskoczyć od łodzian na trzy punkty. Chyba jednak ta świadomość wiązała im nogi, bo w niczym nie przypominali drużyny aspirującej do gry w II lidze, mieli problem z rozegraniem piłki i w zasadzie nie stworzyli sobie przez cały mecz żadnej groźniejszej sytuacji bramkowej. Pierwsza połowa spotkania (podobnie jak ta w Ursusie) nie była zbyt emocjonująca, ale przyniosła jedną bramkę. W 20. minucie, do prostopadłego podania Bartosza Wiśniewskiego doszedł Cezary Sauczek. Młody pomocnik Czarnych Koszul zagrał piłkę do Krystiana Pieczary, a ten z bliska trafił do siatki. W drugiej odsłonie meczu piłkarze z Tomaszowa Mazowieckiego nadal grali zbyt bojaźliwie żeby zaskoczyć gospodarzy. Nieporadność rywali wykorzystała Polonia. W 50. minucie Maciej Wilanowski uruchomił Mateusza Małka, który zwodem minął obrońcę i zaskoczył bramkarza Lechii strzałem przy słupku. Wynik mógł być wyższy, lecz w 76. minucie do podania Patryka Zycha na wślizgu nie dojechał Tomasz Chałas. Czarne Koszule wygrały 2:0 i tracą do liderującej dwójki siedem punktów.

W pozostałych meczach: Victoria Sulejówek i Świt Nowy Dwór Mazowiecki poradziły sobie w wyjazdowych pojedynkach z outsiderami. Victoria pokonała GKS Wikielec 3:2, a Świt wygrał z Turem Bielsk Podlaski 2:1. Z naszych drużyn w tej kolejce punktów nie zdobyła tylko Legia II, która przegrała w Zambrowie z Olimpią 0:2. W tabeli nadal prowadzą Widzew Łódź i Lechia Tomaszów Mazowiecki (oba kluby mają po 54 pkt.). Polonia jest na czwartym miejscu (47 pkt.), Victoria Sulejówek na piątym (42 pkt.), a Ursus na ósmym (38 pkt.). Rezerwy Legii zajmują dziewiątą, a Świt Nowy Dwór Mazowiecki dziesiątą lokatę (oba zespoły mają po 37 pkt.).
(mf)