12 marca 2018

Okrojona inauguracja drugiej ligi

  Z zaplanowanych na ten weekend dziewięciu spotkań, odbyły się tylko cztery, ale wszystkie zespoły z Mazowsza wybiegły już na boiska i walczyły o punkty.

  Znakomite widowisko (szczególnie w pierwszej połowie) obejrzeli kibice w Radomiu. Takie mecze chcielibyśmy oglądać na naszych boiskach jak najczęściej – wielkie emocje, zwroty akcji i dużo bramek. A to wszystko było na derbowym spotkaniu mazowieckich drugoligowców Radomiaka i Legionovii. Już w 8 minucie, po dośrodkowaniu znakomicie grającego Damiana Szuprytowskiego, prowadzenie dla gospodarzy uzyskał Słowak – Peter Mazan. Legionovia nie zamierzała jednak łatwo sprzedać skóry dużo wyżej notowanym rywalom. W 20. minucie Bartosz Walencik wykorzystał błąd radomskiej defensywy i było 1:1, a chwilę później nowy nabytek Legionovii – Wojciech Szumilas (pozyskany z GKS-u Tychy) kropnął prawie z trzydziestu metrów prosto w poprzeczkę. W 33. minucie, po kolejnym świetnym dośrodkowaniu Damiana Szuprytowskiego (tym razem z rzutu rożnego), kapitan Radomiaka – Maciej Świdzikowski ponownie wyprowadził Zielonych na prowadzenie 2:1. Ale taki wynik utrzymał się tylko przez kolejne trzy minuty. Zamieszanie w polu karnym gospodarzy wykorzystał Chorwat – Mario Vasilj i znowu był remis. Kilkadziesiąt sekund później piłka trafiła w rękę jednego z zawodników gości i sędzia podyktował jedenastkę dla Radomiaka. Rzut karny wykorzystał najlepszy strzelec drugiej ligi – Brazylijczyk Leandro i pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem podopiecznych trenera Jerzego Cyraka 3:2. Po zmianie stron emocji było już trochę mniej. Na uwagę zasługiwały przede wszystkim: strzał Damiana Szuprytowskiego w poprzeczkę i drugi gol Brazylijczyka Leandro, ustalający końcowy wynik meczu na 4:2 dla Radomiaka.
  Trzeci mazowiecki drugoligowiec – Znicz Pruszków, zremisował na swoim boisku z Błękitnymi Stargard 1:1. Mimo, że gospodarze byli w tym pojedynku lepszym zespołem, to zdobyli tylko jeden punkt. Do przerwy gole nie padły, chociaż gospodarze mieli kilka dogodnych sytuacji pod bramką rywali. Najpierw po akcji rozpoczętej przez wypożyczonego zimą z Lecha Poznań – Marcina Wasielewskiego, bardzo groźnie strzelił Paweł Tarnowski, ale świetną interwencją popisał się bramkarz Błękitnych – Mariusz Rzepecki. Golkipera ze Stargardu, próbowali zaskoczyć jeszcze Mateusz Stryjewski i Patryk Kubicki, ale także bez powodzenia. W drugiej połowie gospodarze wreszcie dopięli swego. Wprowadzony do gry po przerwie – Karol Podliński zagrał do Patryka Kubickiego, który nie miał jednak szczęścia w tym meczu i trafił w poprzeczkę. Ale po tym zagraniu, piłka znalazła się jeszcze pod nogami Pawła Tarnowskiego, a ten mocnym uderzeniem z półwoleja pokonał wreszcie bramkarza rywali. Niestety pech prześladujący Patryka Kubickiego dał znowu o sobie znać w 75. minucie. Napastnik Znicza za kopnięcie rywala otrzymał czerwoną kartkę i musiał zejść z boiska. Piłkarze Błękitnych wykorzystali grę w przewadze i na trzy minuty przed końcem meczu doprowadzili do remisu za sprawą Patryka Skóreckiego. Dobrze spisujący się w tym spotkaniu bramkarz Znicza – Dominik Kalinowski tym razem nie miał nic do powiedzenia.
(mf)