22 listopada 2020

Szczęsliwe punkty naszych ligowców

  Nasi ligowcy zapunktowali w ten weekend, nie były to jednak zdobycze na miarę wielkich sukcesów. Radomiak szczęsliwie uratował remis w Nowym Sączu, podobnie jak siedlecka Pogoń w Krakowie. Na wysokości zadania stanął jedynie Znicz Pruszków, który wywiózł komplet punktów ze Stargardu, chociaż pod koniec było gorąco...

   Po trzy punkty jechał Radomiak do Nowego Sącza, którego reprezentant, mający za sobą flirt z ekstraklasą, na jej zapleczu w trzynastu meczach zdołał ugrać zaledwie dwa punkty. Ale drużyna Sandecji, po objęciu sterów przez Dariusza Dudka zaprezentowała się z zupełnie innej strony, niż w roli ligowego outsidera. Gospodarze żwawo ruszyli na zespół Zielonych i już po 10’ objęli prowadzenie. Radomianie szybko jednak powrócili do gry, a akcje Banasiak i Angielskiego nosiły w sobie zalążki bramkowe, co zostało przypieczętowane w 25 minucie dośrodkowaniem na głowę Mateusza Bodziocha, który znalazł drogę do siatki sądeczan. Druga połowa nie przyniosła zmiany rezultatu, choć końcówka należała do miejscowych, którzy mogą żałować niewykorzystanych sytuacji, zwłaszcza w ostatnich momentach doliczonego czasu gry. Remis 1:1 i zajmujący piąta lokatę Radomiak, nie traci kontaktu z czołówką

 

    Mecz drugoligowych średniaków – Błękitnych Stargard i Znicza Pruszków, już po kwadransie gry otrzymał dramaturgię, godna filmowego scenariusza.  Od 17 minuty gospodarze zmuszeni byli grać w dziesiątkę, po czerwonej kartce Krystiana Kujawy, za faul taktyczny na zawodniku gości, Dariuszu Zjawińskim, wychodzącym sam na sam z bramkarzem. Chwilę po tym, w 19’, strzał typu „stadiony świata”, za pola karnego oddał Krystian Tabara, strzelając piękną bramkę dla Znicza. To był wybitnie dzień tego zawodnika, który w 33’ strzałem głową pokonał Dominika Sasiaka i było już 2:0. Mimo gry w osłabieniu Błękitni pokazali charakter i walkę do samego końca o korzystny wynik. Po przerwie mieli kilka sytuacji do strzelania bramek, lecz to Znicz po rzucie rożnym i główce Macieja Wichtowskiego w 77’ podwyższył prowadzenie na 3:0. Gdy wydawało się, że już jest po meczu, na pięć minut przed końcowym gwizdkiem zrobiło tylko 3:2. Trwał napór gospodarzy, jednak pruszkowianie obronili wynik się i wywieźli ze Stargardu cenne trzy punkty, jednak Znicz nadal okupuje odległą, jedenastą pozycję, tuż za siedlecką Pogonią, która przywiozła z Krakowa jeden punkt po szczęśliwym, bezbramkowym remisie ze słabiutką Garbarnią, po jeszcze słabszym meczu…

(js)