29 października 2018

Tylko Radomiak…

  W drugiej lidze zwycięstwo odniósł tylko Radomiak. Znicz Pruszków oddalił się od czołówki, a ze strefy spadkowej nadal nie może wydostać się Pogoń Siedlce.

   Kolejne zwycięstwo w walce o awans do pierwszej ligi odniósł Radomiak. Zieloni pokonali na wyjeździe Siarkę Tarnobrzeg 2:0. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze. W 17. minucie, po podaniu Grzegorza Płatka w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Adrian Gębalski, lecz napastnik Siarki nie trafił czysto w piłkę i bramkarz Radomiaka – Mateusz Kochalski skutecznie interweniował. Trzy minuty później, nasi ponownie mieli sporo szczęścia. Po kolejnym świetnym zagraniu Grzegorza Płatka, w polu karnym znalazł się Aleksander Drobot, ale po jego uderzeniu piłka przeleciała tuż obok prawego słupka. Po pół godzinie gry Radomiak wyszedł na prowadzenie. Akcję rozpoczął rajd lewym skrzydłem Michała Grudniewskiego, błąd popełnił obrońca gospodarzy – Michał Bierzało, który zamiast wybijać chciał przyjąć piłkę. Ta odbiła się od jego nogi, skorzystał z tego Damian Szuprytowski i Zieloni prowadzili 1:0. Przed przerwą na uwagę zasługiwał jeszcze groźny strzał z rzutu wolnego Szuprytowskiego, obroniony przez golkipera Siarki – Krystiana Krupę oraz minimalnie niecelne uderzenie z dystansu Brazylijczyka Leandro. W 64. minucie po strzale radomskiego pomocnika – Rafała Makowskiego piłka otarła się o poprzeczkę. Kolejne dwie okazje na zdobycie gola miał Patryk Mikita. Nasz zawodnik najpierw po dośrodkowaniu Damiana Jakubika źle trafił w piłkę a kilka chwil później po szarży Leandro, będąc pięć metrów przed bramką strzelił wysoko nad poprzeczką. Wynik meczu na 2:0 kwadrans przed końcem ustalił Maciej Filipowicz, który precyzyjnym uderzeniem przelobował bramkarza Siarki. Było to dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo Zielonych w tym sezonie (pierwsze podopieczni trenera Dariusza Banasika odnieśli pod koniec lipca w starciu z Ruchem Chorzów wygranym 2:0).
  Pogoń Siedlce przegrała na swoim stadionie ze Skrą Częstochowa 0:1. Siedlczanie rozpoczęli mecz od szybkich ataków. W 4. minucie Bartosz Wiktoruk dograł do Adriana Paluchowskiego, a ten posłał głową piłkę do siatki, jednak sędzia zasygnalizował pozycję spaloną. Po chwili niewiele zabrakło też Maciejowi Wichtowskiemu aby umieścić piłkę w bramce. Zanim upłynęła dziesiąta minuta na strzał z dystansu zdecydował się Adam Pazio. Bramkarz Skry – Łukasz Krzczuk (zastępujący między słupkami Mikołaja Biegańskiego, biorącego udział w odbywającym się teraz na Mazowszu turnieju eliminacyjnym do Mistrzostw Europy U-17) znakomitą interwencją zapobiegł utracie gola. Goście zostali zepchnięci do głębokiej defensywy i wydawało się, że zdobycie bramki jest tylko kwestią czasu. Niestety dobre akcje naszych piłkarzy przekładały się tylko na wywalczane seryjnie rzuty rożne, które też nie przynosiły efektu. Po dwudziestu minutach Skra otrząsnęła się i również zaczęła atakować. Pierwszym ostrzeżeniem była groźna główka Krzysztofa Napory. W 28. minucie ekipa z Częstochowy objęła prowadzenie. Damian Nowak uderzył z dystansu, bramkarz Pogoni – Rafał Misztal odbił piłkę, ale dobitka Michała Kiecy była już skuteczna. W drugiej połowie nasi piłkarze najlepszą okazję na wyrównanie mieli w 61. minucie. Po zagraniu ręką w polu karnym Oktawiana Obuchowicza, jedenastki dla Pogoni nie wykorzystał najlepszy strzelec w drużynie – Adrian Paluchowski. Łukasz Krzczuk obronił strzał napastnika z Siedlec. Golkiper z Częstochowy skutecznie poradził sobie także pięć minut później z uderzeniem Tomasza Margola i mecz zakończył się zwycięstwem Skry 1:0.
  Niedzielne spotkanie Gryfa ze Zniczem Pruszków kończyło szesnastą serię spotkań w drugiej lidze. Padający w Wejherowie deszcz nie sprzyjał piłkarzom. Mimo tego na boisku przy Wzgórzu Wolności oglądaliśmy dobre, żywe spotkanie prowadzone w szybkim tempie. Gospodarze już w 7. minucie próbowali zaskoczyć naszych zawodników. Mocne uderzenie z rzutu wolnego Pawła Czychowskiego o centymetry minęło bramkę strzeżoną przez Piotra Misztala. Golkiper Znicza w dużych opałach był także pięć minut później, kiedy to aż trzykrotnie strzelał Dawid Rogalski. W odpowiedzi na bramkę Gryfa z dystansu uderzali Dariusz Zjawiński i Mateusz Długołęcki. Ataki chcących wydostać się ze strefy spadkowej gryfitów były coraz groźniejsze, ale pierwszą bramkę w tym meczu zdobył Znicz. W 30. minucie zespół z Pruszkowa wywalczył rzut karny, a pewnym egzekutorem jedenastki był Maciej Machalski. Po zdobyciu gola nasi piłkarze nadal koncentrowali się na defensywie, czekając na okazję do wyprowadzenia szybkiego kontrataku. Próbowali też szczęścia po stałych fragmentach gry. W 37. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie strzelał Konrad Budek, ale piłka otarła się tylko o słupek i wyszła poza boisko. Na początku drugiej połowy Gryf wyrównał. Po strzale Krzysztofa Wickiego piłka odbiła się od poprzeczki, a skutecznie dobijał Mateusz Goerke. Gospodarze poszli za ciosem i w ciągu trzech minut dołożyli dwa kolejne trafienia autorstwa Piotra Kołca oraz Dawida Rogalskiego, który w 74. minucie podwyższył jeszcze wynik na 4:1. Znicz próbował odpowiedzieć po strzale Mateusza Długołeckiego, ale piłka trafiła w słupek i … zatrzymała się w kałuży przed bramką. Do siatki w końcówce trafił dopiero Dariusz Zjawiński. Ostatniego gola w tym meczu na 5:2 dla Gryfa zdobył ponownie Dawid Rogalski.
(mf)