Uprawnieni? – felieton
Piłkarska wiosna to czas nowych wyzwań i oczekiwań ze strony zawodników, trenerów, działaczy, kibiców. To także okres wytężonej pracy administracyjnej futbolowej centrali, związkowej czy klubowej. Pracy, która nie kończy się w godzinach urzędowania, czy nawet w weekendy, niestety, często przez lekkomyślność czy wręcz ludzką głupotę.
Złym nawykiem wielu działaczy klubowych, trenerów czy nawet rodziców piłkarskich małolatów stało się wydzwanianie o rozmaitych porach do osób funkcyjnych Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej w sprawach, które mogłyby, a raczej powinny być załatwione we właściwym trybie i we właściwym czasie. Sprawach nierzadko błahych bądź irytujących, będących wynikiem czyjegoś zaniedbania lub gapiostwa. Zdarzają się telefony, które po prostu nie powinny się zdarzyć!
Ludzie, pracujący w tzw. operacyjnych wydziałach związku, to w większości pracownicy z długoletnim doświadczeniem, cechujący się profesjonalizmem i empatią wobec członków wielkiej, piłkarskiej rodziny. Ale są tylko ludźmi… Potrzebują mieć chwilę wytchnienia na posiłek bądź jego przygotowanie, na czas dla rodziny, na zwyczajny odpoczynek, który przecież każdemu się należy. Minione wiosenne weekendy dobitnie dowiodły, że w praktyce jest to zwykła mrzonka. Billingi służbowych telefonów większości pracowników mazowieckiej centrali piłkarskiej są powalające; połączenia przychodzą niemal od świtu do ciemnej nocy: w piątek wieczorem, w sobotę popołudniu, w niedzielę rano. Tematyka różnorodna, najczęściej żądanie błyskawicznego uprawnienia zawodnika, wyjaśnienie regulaminowych przepisów, kartek, karencji, sędziego, który był stronniczy, kursów trenerskich, kursów sędziowskich itp. itd. Ludzie, czy wy nie macie sumienia?
Tak się składa, że wiele osób dysponuje numerami telefonów osób kluczowych dla funkcjonowania piłkarskich rozgrywek, ale telefony te mogą być narzędziem li tylko do załatwiania spraw ważnych, tak jak pogotowie ratunkowe nie powinno wyjeżdżać do bólu głowy czy kataru. Telefony służbowe są potrzebne do uzasadnionych połączeń, bowiem zdarza się, że jakiejś drużynie w drodze na mecz zepsuje się autokar, że z takich czy innych przyczyn nie dojadą sędziowie lub zdarzy się coś, co uniemożliwi rozegranie meczu; wtedy potrzebne jest koło ratunkowe i telefon do przyjaciela. Ale tylko wtedy!
Pytania o najbliższy kurs trenerski czy sędziowski mogą zaczekać do poniedziałku, a narzekania na sędziów czy inne instancje muszą znaleźć swoje odbicie na papierze, faxie luba mailu, po czym na pewno (!) będą niezwłocznie rozpatrzone przez odpowiednie wydziały. Niezwłocznie, ale nie od razu czy nazajutrz, bo tak się po prostu nie da.
Na stronie internetowej Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej podane są podstawowe namiary, także do rzecznika prasowego. Jest to funkcja społeczna, ale póki co, numer ten nie zniknie z kontaktów, mimo, że różni ludzie dzwonią w różnych sprawach i o różnych porach. Trudno, taki los i taka funkcja, ale na miłość boską, dajcie żyć chociaż w dni ustawowo wolne od pracy innym ludziom, którzy sumiennie załatwią to wszystko wtedy, kiedy należy.
Alternatywą jest, aby zupełnie wyłączać telefony służbowe w weekendy, a wtedy niech się dzieje, co chce, lecz ktoś na tym ucierpi, ktoś, kto naprawdę będzie potrzebował pomocy. Do tego nie chcemy na razie dopuścić, ale coś z tym zrobić trzeba. Ale na razie dajmy sobie z tym wydzwanianiem trochę na wstrzymanie…
Jacek Sowa
Rzecznik Prasowy MZPN