20 listopada 2017

W drugiej lidze już wiosna; cenny remis Radomiaka

W drugiej lidze mamy już wiosnę. W listopadzie piłkarze rozgrywają bowiem awansem dwie kolejki z rundy rewanżowej.

 Na ładnym, kameralnym stadionie Mistrza Polski z 1931 roku – Garbarni Kraków, rundę rewanżową II ligi zainaugurowali piłkarze Radomiaka. Szkoleniowiec Zielonych – Jerzy Cyrak zmuszony był w tym meczu do gry trójką defensorów (Martin Klabnik, Michał Grudniewski i Maciej Świdzikowski), ponieważ za żółte kartki ze składu wypadli dwaj boczni obrońcy: Damian Jakubik i Karol Hodowany. Oprócz nich w drużynie brakowało także dwóch innych podstawowych graczy: Petera Mazana i Simona Coliny. Mimo tych osłabień, radomianie zdecydowali się na wariant ofensywny z trójką napastników (Leandro, Kamil Cupriak i Jakub Rolinc). Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Już pierwsza akcja Garbarni zakończyła się golem dla krakowian. Do piłki dośrodkowanej z rzutu wolnego przez Krzysztofa Kalembę nogę dostawił Michał Mistrzyk, zmylił Huberta Gostomskiego i było 1:0.  Radomiak rozkręcał się z każdą chwilą, ale dobrze dysponowany był doświadczony bramkarz z Krakowa, mający na koncie ponad 150 występów w Ekstraklasie w barwach Cracovii- Marcin Cabaj. Także po zmianie stron nasi piłkarze nie mogli dobrać się do skóry rywalom. Groźnie strzelali Artur Wolak i Martin Klabnik, ale bez powodzenia. I dopiero w 80. minucie, po akcji Brazylijczyka Leandro, jeden z piłkarzy Garbarni zagrał piłkę ręką i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł najskuteczniejszy strzelec II ligi – Leandro i zdobywając dwunastego gola w tym sezonie doprowadził do wyrównania. Jeden punkt zdobyty w Krakowie pozwolił Radomiakowi wskoczyć na trzecie miejsce w tabeli – dające bezpośredni awans na zaplecze Ekstraklasy.
 Piłkarze Legionovii w listopadzie muszą mierzyć się z zespołami ze ścisłej czołówki II ligi. Po przegranym przed tygodniem 0:2 meczu z wiceliderem ŁKS-em Łódź, tym razem przy ulicy Parkowej w Legionowie zjawiła się mająca chrapkę przynajmniej na grę w barażach o awans do I ligi – Olimpia Elbląg. Gospodarze tylko przez dwadzieścia minut dotrzymywali kroku olimpijczykom. Próbowali grać skrzydłami przez ustawionych skrajnie Mateusza Kwiatkowskiego i Przemysława Rybkiewicza, jednak bez efektu. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić goście. W 25. minucie Dominika Puska próbował zaskoczyć z rzutu wolnego Michał Ressel. Bramkarz z Legionowa zdołał odbić to uderzenie, ale dwie minuty później był już bezradny. Mateusz Szmydt ruszył lewą flanką, bez problemów minął trzech obrońców i dograł do Piotra Kurbiela. Urodzony w Radomiu napastnik wycofał piłkę na szesnasty metr do Damiana Szuprytowskiego, który precyzyjnym strzałem w okienko uzyskał prowadzenie dla Olimpii. Najlepszą okazję do zdobycia gola Legionowia miała w końcówce pierwszej połowy. Kapitan drużyny – Maciej Goliński huknął z trzydziestu metrów, ale trafił w poprzeczkę. Po zmianie stron kolejne dwie bramki dla Olimpii strzelił Damian Szuprytowski. Najpierw w 57. minucie, mimo asysty dwóch obrońców zdołał oddać strzał i przelobował zupełnie zaskoczonego Dominika Puska, a w doliczonym czasie gry wykorzystał znakomite podanie wychowanka Torpeda Zaporoże – Antona Kołosowa i ustalił wynik meczu na 3:0. Po zakończeniu spotkania autor hattricka został nagrodzony specjalną porcją braw od kilkudziesięcioosobowej grupy sympatyków elbląskiego klubu. Dla Legionovii była to już piąta porażka z rzędu, a za tydzień nasi piłkarze jadą do Poznania na spotkanie z także walczącą o awans do I ligi Wartą.
 Znicz Pruszków zremisował na wyjeździe z Gwardią Koszalin 2:2. Spotkanie rozpoczęło się po myśli zespołu z Pruszkowa. Po siedmiu minutach dośrodkowanie Karola Podlińskiego z lewej strony boiska wykończył Piotr Klepczarek i Znicz prowadził 1:0. Po strzeleniu gola pruszkowianie oddali inicjatywę gospodarzom. Na bramkę Piotra Misztala groźnie strzelał znany z występów w Ekstraklasie, były piłkarz Lechii Gdańsk Wojciech Zyska. W 23. minucie do wyrównania doprowadził Przemysław Brzeziański. Drugiego gola dla Gwardii mógł zdobyć również były piłkarz Legii Warszawa – Radosław Mikołajczak, który po występach w Elanie Toruń i Stali Stalowa wola wrócił do rodzinnego Koszalina. Na początku drugiej połowy meczu także Gwardia osiągnęła lekką przewagę  i już pierwsza groźniejsza akcja dała gospodarzom prowadzenie. Po podaniu urodzonego w stolicy – byłego zawodnika Hutnika Warszawa – Krystiana Przyborowskiego, precyzyjnym strzałem piłkę do siatki posłał Radosław Mikołajczak. Po kilku chwilach skrzydłowy koszalińskiego zespołu był przewracany w polu karnym, lecz arbiter nie dopatrzył się przewinienia obrońcy Znicza. Pruszkowianie mogli mówić o szczęściu także po silnym uderzeniu Adriana Kwiatkowskiego, kiedy piłka odbiła się od poprzeczki. Nasi piłkarze przetrwali ataki rywali i skutecznie skontrowali. W 75. minucie z rzutu karnego wyrównał Maciej Machalski i mecz zakończył się podziałem punktów.
W tabeli II ligi, po 18. kolejce, prowadzi GKS 1962 Jastrzębie (40 pkt.), przed  ŁKS-em Łódź (35 pkt.) oraz Radomiakiem (34 pkt.). Znicz jest siódmy (25 pkt), a Legionovia czternasta (18 pkt).
(mf)