11 września 2017

W II lidze marny weekend Mazowsza

Miniony weekend nie był zbyt łaskawy dla trzech mazowieckich drugoligowców, którzy zdołali wywalczyć zaledwie dwa punkty. Po wyjazdowym remisie 1:1 z Gryfem Wejherowo, Radomiak stracił pozycję lidera, na rzecz rewelacyjnego beniaminka II ligi, GKS-u Jastrzębie. Gola na wagę jednego punktu dla Zielonych strzelił w Wejherowie Brazylijczyk Leandro.      

 Piłkarze Radomiaka wyszli na to spotkanie niezbyt skoncentrowani i już po czterech minutach przegrywali 0:1. Wejherowianie, którzy w tym sezonie jeszcze nie wygrali na swoim boisku, podeszli do tego meczu bardzo zmotywowani. Grali szybko i zdecydowanie. Po wślizgu Piotra Kołca w środku pola, piłkę przejął Hieronim Gierszewski, minął dwóch piłkarzy z Radomia i wyłożył ją do Jacka Wicona. Ładny strzał obok słupka przyniósł gospodarzom prowadzenie. Radomianie próbowali zewrzeć szyki, ale robili to bardzo nieporadnie. Zawodnicy Gryfa w pierwszej odsłonie meczu wyraźnie przeważali. Kolejny raz pod bramką Huberta Gostomskiego zagotowało się po uderzeniu Krzysztofa Wickiego. Na szczęście naszym obrońcom udało się wybić piłkę z linii bramkowej. W przerwie radomski szkoleniowiec – Jerzy Cyrak, przeprowadził z zawodnikami męską rozmowę. Dokonał też korekt w ustawieniu, wprowadzając na boisko bardziej ofensywnie grających Kamila Cupriaka, Patryka Winsztala oraz Dawida Jabłońskiego. Radomiak przeszedł na grę trzema obrońcami. Przyniosło to efekt w 70. minucie. Po wymianie podań z Kamilem Cupriakiem, Leandro wpadł w pole karne i strzałem głową wpakował piłkę do siatki.
  Remisem 1:1 zakończyło się także spotkanie w Bełchatowie, gdzie GKS podejmował Legionovię. W pierwszej połowie na boisku niewiele się działo. Jedyną groźną sytuację dla zespołu prowadzonego przez trenera Mirosława Jabłońskiego stworzył, dobrze spisujący się w tej rundzie Mateusz Żebrowski. Skrzydłowy z Legionowa wpadł w pole karne GKS-u i oddał strzał, ale dobrze interweniował bramkarz Arkadiusz Moczadło. Gospodarze obudzili się tuż przed przerwą. Niebezpieczne akcje przeprowadzili Bartłomiej Bartosiak oraz Senegalczyk Emil Thiakane, a uderzenie Adriana Klepczyńskiego było niecelne. Po przerwie nadal przeważali miejscowi. Bramkarza Legionovii próbowali zaskoczyć Łukasz Pietroń oraz filigranowy, mierzący 154 cm wzrostu Marcin Garuch. Bełchatowianie cały czas byli jednak nieskuteczni. Stojący między słupkami Dominik Pusek skapitulował dopiero w 82. minucie po strzale z dosyć problematycznego rzutu karnego wykonywanego przez Patryka Rachwała. Dopiero wtedy podrażnieni legionowianie pokazali, że potrafią grać w piłkę. Z impetem ruszyli na przeciwników, spychając ich do głębokiej defensywy. Po kilku składnych akcjach, wreszcie w 91. minucie do wyrównania doprowadził Mikołaj Grzelak.
  Piątą porażkę w sezonie ponieśli piłkarze Znicza Pruszków. Tym razem na swoim boisku nie sprostali ŁKS-owi Łódź, ulegając 1:2. Prowadzenie dla gości uzyskał były piłkarz Ursusa i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki – Ukrainiec Jewhen Rodionow. Nasi piłkarze w 85 minucie, za sprawą Patryka Kubickiego doprowadzili do wyrównania, ale w doliczonym czasie gry po znakomitym uderzeniu z rzutu wolnego, trzy punkty rywalom zapewnił Maksymilian Rozwandowicz. Łódzki beniaminek, który znalazł się w II lidze tylko dzięki nieprzyznaniu licencji najlepszej drużynie naszej grupy III ligi – Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, gra bez kompleksów i po ośmiu kolejkach zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Szkoda że w zeszłym sezonie, dysponująca nawet większym budżetem i mocniejszym składem Polonia Warszawa, po awansie nie potrafiła w podobny sposób wykorzystać swojej szansy.
(mf)