23 października 2017

W II lidze tylko Radomiak z tarczą

 Z trzech mazowieckich drugoligowców tylko zapunktował tylko Radomiak i wrócił na szczyt tabeli. Podróżująca ostatnio po kraju Legionovia, pechowo przegrała w Rzeszowie w koncówce meczu, a Znicz wyraźnie przegrał na własnym boisku.

   Radomianie, mimo zajmowania wyższej pozycji w tabeli, wcale nie jechali na mecz do Elbląga w roli faworyta. W ostatnich czterech kolejkach Zielonym ani razu nie udało się wygrać (zdobyli zaledwie trzy punkty), natomiast Olimpia od czterech tygodni  była niepokonana, a od trzech nie straciła bramki. Radomiak jednak już od pierwszego gwizdka pokazał że statystyki nie grają. Nasi zawodnicy bezwzględnie przeważali na boisku, a zdominowani rywale nie byli w stanie się im przeciwstawić. Piłkarze z Radomia byli nieuchwytni dla zawodników Olimpii, wygrywając w pierwszej połowie meczu niemal wszystkie pojedynki o piłkę. Prowadzenie dla podopiecznych trenera Jerzego Cyraka, po indywidualnej akcji uzyskał Leandro. Brazylijczyk z dużą łatwością wymanewrował kilku rywali i precyzyjnym strzałem z dystansu zaskoczył Kacpra Tułowieckiego. Niepokonany od prawie pięciu godzin bramkarz z Elbląga, nie miał żadnych szans na obronę tego strzału. Na 2:0 podwyższył Peter Mazan. Słowak wykorzystał dokładne podanie znakomicie grającego w tym spotkaniu Dariusza Brągiela i głową skierował piłkę do bramki. Warto zaznaczyć, że po raz kolejny akcję zainicjował Leandro, umiejętnie przenosząc ciężar gry na lewą stronę boiska. Po przerwie do głosu doszli wreszcie gospodarze. Sporo ożywienia w ich szeregi wprowadził Rafał Lisiecki. Elblążanie zwarli szyki i ruszyli do ataku. Kontaktową bramkę dla Olimpii strzelił z rzutu wolnego Damian Szuprytowski. Piłka odbiła się od muru i wpadła do siatki. Miejscowi próbowali pójść za ciosem, ale uważna gra radomian w defensywie pozwoliła na utrzymanie korzystnego wyniku do końca spotkania. W następnej kolejce w Radomiu dojdzie do meczu na szczycie. Zieloni podejmować będą prowadzącą w tabeli Wartę Poznań.
   Ponad tysiąc kilometrów przejechali w ubiegłym tygodniu piłkarze Legionovii. W środę odrabiali zaległości w Wejherowie, a w sobotę byli już w Rzeszowie. W spotkaniu z Gryfem, legionowianie prowadzili od 20. minuty. Po zespołowej akcji, bramkarza z Wejherowa pokonał Przemysław Rybkiewicz. Wiedząc, że muszą oszczędzać siły na kolejne spotkanie, nasi zawodnicy nie forsowali tempa, długo utrzymywali się przy piłce i rozsądnie gospodarowali siłami. Po zmianie stron gospodarze za wszelką cenę starali się odrobić straty. Pierwszy przed szansą na wyrównanie stanął Piotr Kołc, ale jego strzał z kilku metrów instynktownie obronił Dominik Pusek. Gorąco pod bramką Legionovii było też po uderzeniu przewrotką Jacka Wicona, i strzale Hieronima Gierszewskiego w słupek. I gdy wydawało się już, że podopieczni trenera Mirosława Jabłońskiego wywiozą z Wejherowa komplet punktów, w czwartej minucie doliczonego czasu gry, wyrównującego gola dla Gryfa zdobył po rzucie rożnym – były piłkarz Legii Warszawa – Michał Trąbka. Trzy dni po tym meczu Legionovia mierzyła się w Rzeszowie ze Stalą Stalowa Wola. Ostatni raz Stalówka wygrała 10 września i bardzo chciała przełamać tę złą passę. Piłkarze z Podkarpacia od początku zaatakowali. Bramkarza Legionovii próbowali zaskoczyć: urodzony w Brugii, ale wychowany w Radomiu – Adrian Dziubiński oraz Przemysław Stelmach, ale Dominik Pusek do przerwy zachował czyste konto. Drugą połowę dobrze zaczęli gracze z Legionowa. Akcja Wojciecha Kalinowskiego zakończyła się dobrą interwencją – kolejnego byłego juniora stołecznej Legii, a obecnie bramkarza Stali – Mikołaja Brylewskiego. Bezbramkowy wynik utrzymywał się do 87. minuty. Wtedy po rzucie rożnym, piłka trafiła do pozostawionego bez opieki na piątym metrze, grającego w ubiegłym sezonie w Radomiaku – Mateusza Stąporskiego i Stal wygrała 1:0.

  W niedzielnym pojedynku Znicz przegrał w Pruszkowie z Siarką Tarnobrzeg 1:3. Gospodarze prowadzili po trafieniu Karola Podlińskiego, ale jeszcze przed przerwą z rzutu wolnego wyrównał testowany niedawno w Pruszkowie Kamil Radulj. Po przerwie, drugiego gola dla Siarki zdobył rodowity Warszawiak, uczący się grać w piłkę na Agrykoli – Patryk Mikita, a wynik meczu ustalił z rzutu karnego Konrad Stępień.

  W tabeli II ligi, po 14. kolejce, nadal prowadzą Warta Poznań i Radomiak (oba zespoły mają po 29 pkt.), Legionovia jest dziewiąta (18 pkt), a Znicz jedenasty (17 pkt).
(mf)